Sobotnie wydania dzienników wracają jeszcze do głośnej sprawy z Sanoka. Przytaczają historię 33-letniego bandyty i jego 17-letniej partnerki, zastanawiają się też nad motywami ich działania. W gazetach pojawiają się jednak także interesujące informacje o zupełnie innej tematyce. Jedną z nich jest kwestia kontrowersyjnej współpracy Aleksandra Kwaśniewskiego z władzami Kazachstanu.

Zarabia na współpracy z tyranem

"Były prezydent Polski doradza rządowi Kazachstanu w reformowaniu kraju. A jest co doradzać, bo prezydent tego kraju Nursułtan Nazarbajew to krwawy dyktator" - pisze na pierwszej stronie "Gazeta Wyborcza". Dziennik ujawnia, że były prezydent wchodzi w skład międzynarodowej grupy doradzającej politykowi, który od 1991 roku niepodzielnie rządzi z Kazachstanem. Podkreśla, że w tym gronie są wybitnie osobowości ze świata polityki. "Same znane nazwiska: b. kanclerz Austrii Alfred Gusenbauer, b. premier Włoch i b. przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi czy b. minister spraw zagranicznych Hiszpanii Marcelino Oreja" - wylicza.
Członkowie grupy spotykają się cztery razy do roku, zawsze w Kazachstanie. Ich praca doradcza jest odpłatna. Nie wiadomo jednak, jakie kwoty trafiają na konto Aleksandra Kwaśniewskiego. Przedstawicielka biura byłego prezydenta cytowana przez "GW" nie chce ujawnić żadnych konkretów. "W świetle polskiego prawa Aleksander Kwaśniewski nie ma obowiązku upubliczniać wysokości wynagrodzenia i wszelkie spekulacje i porównania co do jego wysokości są nieuprawnione" - podkreśla.

Tajemnice pary z Sanoka

"Wybrała śmierć z gangsterem. Jej krótkie życie zakończyło się tragicznie" - tak fakt opisuje 17-letnią partnerkę bandyty z Sanoka. "Dziewczyna nie pochodziła z zamożnej rodziny. Wychowywała się w skromnym domu nieopodal dworca PKS, na przedmieściach Leska. Koleżankom nie raz opowiadała, że chce pojechać gdzieś w świat. Niespodziewanie
wszystko odmieniło się jak za dotknięciem czarodziejskiej rózdzki, kiedy poznała Andrzeja B" - pisze dziennik. Odrębny tekst poświęca partnerowi nastolatki. Wspomina o jego studiach w USA i ojcu, który był wysokiej rangi funkcjonariuszem milicji. "Wszyscy myśleli, że on także zrobi karierę. Jednak zamiast ciężkiej pracy imponowało mu łatwe, opływające w luksusy życie gangstera" - pisze "Fakt". Gazeta podkreśla, że mężczyzna lubił zwracać na siebie uwagę otoczenia i lubił towarzystwo bardzo młodych kobiet.