Narodowy Fundusz Zdrowia ujawnia raport z kontroli w szpitalu we Włocławku. Została ona zarządzona po tym jak na świat przyszły martwe bliźnięta. Dzieci zmarły tuż przed planowanym terminem porodu. Według NFZ w lecznicy doszło do wielu nieprawidłowości. Były braki w wyposażeniu i w personelu.

34 -letnia matka bliźniąt została przyjęta do szpitala 16 stycznia tego roku. Jeszcze tego dnia miała przejść cesarskie cięcie. Zabieg przełożono jednak na dzień następny. Ok. godziny 2 w nocy tętno u dzieci całkowicie zanikło. Mimo to, lekarze nie zdecydowali się na natychmiastowe przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Zabieg wykonano rano. Dzieci urodziły się martwe. Ojciec bliźniąt zawiadomił o sprawie prokuraturę, która wszczęła śledztwo.

Osobną kontrolę zarządził NFZ. Już wcześniej inspektorzy funduszu stwierdzili, że zniknęły zapisy z dwóch urządzeń USG, które zostały użyte do badania matki bliźniąt. Wszystko wskazuje na to, że dane zostały usunięte celowo.
 

Za mało ludzi, za mało sprzętu

Dopiero teraz NFZ całkowicie zakończył kontrolę. Wnioski nie są korzystne dla szpitala - przede wszystkim stwierdzono braki kadrowe. 15 pacjentkami miała opiekować się tylko jedna położna. Na oddziale znajdowały się tylko 2 aparaty do wykonywania badania KTG, czyli monitorowania akcji serca płodu. Według wcześniejszych zapewnień dyrekcji szpitala takich urządzeń było 6. Dodatkowo, badanie KTG powinno być prowadzone ciągle, a nie co 2 lub 3 godziny.

W opinii konsultantów ds. ginekologii, którzy współpracowali z funduszem podczas kontroli, cesarskie cięcie powinno zostać przeprowadzone natychmiast, kiedy tylko stwierdzono brak tętna u płodów. Jednym z największych błędów miało być czekanie z zabiegiem aż do rana. Na razie nie wiadomo, jakie będą konsekwencje dla szpitala. NFZ może nałożyć na lecznicę kary finansowe a nawet zerwać kontrakt. Dyrektor szpitala we Włocławku złożył zastrzeżenia do treści raportu pokontrolnego.