Demokraci krytykują Busha, że po raz kolejny nie był uczciwy wobec Amerykanów. Republikanie bronią jego decyzji o niezmienianiu dotychczasowej strategii w Iraku. To pierwsze reakcje po orędziu prezydenta Busha do narodu.

Bush przemawiał na terenie amerykańskiej bazy w Fort Bragg w Północnej Karolinie; wystąpił w rok po tym, jak USA przekazały władzę w Bagdadzie Irakijczykom.

Przyznał, że ma wątpliwości związane z wyborem strategii dla Iraku. Jednocześnie jednak zapewnił, że gra jest warta świeczki. Mamy więcej pracy do wykonania. Nastąpią jeszcze ciężkie momenty testujące zdecydowanie Ameryki. Walczymy przeciwko ludziom zaślepionym nienawiścią, uzbrojonym w śmiercionośną broń, zdolnym do wszelkiego okrucieństwa- stwierdził Bush.

Prezydent zaapelował o cierpliwość i zapewnił, że Amerykanie nie wyślą więcej żołnierzy do Iraku. George Bush nie określił jednak terminu wycofania wojsk. Wyznaczenie sztucznego terminarza będzie złym sygnałem dla Irakijczyków, którzy muszą wiedzieć, że Amerykanie ich nie opuszczą, dopóki zadanie nie zostanie wykonane. Będzie też złym sygnałem dla wroga, który będzie wiedział, że wystarczy tylko trochę poczekać - mówił amerykański prezydent.

Amerykański prezydent przemawiając desperacko próbował podreperować coraz gorsze sondaże. Czy mu się udało? Przemówienia wysłuchał nasz waszyngtoński korespondent Jan Mikruta. Posłuchaj jego relacji: