170 byłych współpracowników tajnych służb komunistycznych zamierza kandydować w wyborach parlamentarnych 17 czerwca w Bułgarii – tylu aż doliczyła się bułgarska komisja lustracyjna.

Jednak na opublikowanej wczoraj liście byłych agentów komisja, która badała przeszłość około 5100 kandydatów, umieściła tylko 78 nazwisk. Tylko w sprawie tych osób istniały bezsporne dowody. Na liście znaleźli się m.in.: były sekretarz i wiceminister z MSW, dwóch byłych szefów wywiadu po 1990 r., członkowie Związku Sił Patriotycznych i Oficerów Rezerwy "Obrona", o którym wiadomo, że zrzesza byłych etatowych pracowników wywiadu. Większość jednak to nieetatowi współpracownicy. W sprawie 21 osób "nie ma niezbitych dowodów, że byli agentami, a akt 71 osób brakuje" - stwierdza komisja. Pomimo tak wstrząsającej liczby w raporcie komisji nie uwzględniono wszystkich posłów, a jedynie przedstawicielach 18 partii i koalicji spośród 50 startujących w wyborach.

Foto EPA

08:35