Śledztwo w sprawie tragicznego pożaru hurtowni sztucznych kwiatów w Białymstoku ma dziś wszcząć prokuratura. W trakcie akcji gaśniczej zginęło dwóch strażaków. Wczorajszy dzień w Białymstoku, dla nas, dla strażaków był dniem tragicznym; dwóch strażaków w wieku 26 i 29 lat straciło życie - mówił komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski.

Śledztwo w sprawie  tragicznego pożaru hurtowni sztucznych kwiatów w Białymstoku ma dziś wszcząć prokuratura. W  trakcie akcji gaśniczej zginęło dwóch strażaków. Wczorajszy dzień w Białymstoku, dla nas, dla strażaków był dniem tragicznym; dwóch strażaków w wieku 26 i 29 lat straciło życie - mówił komendant główny PSP gen. brygadier Leszek Suski.
W akcji gaszenia hali wzięło udział w sumie ponad stu strażaków i 31 pojazdów ratowniczych /Artur Reszko /PAP

W czwartek dwóch strażaków zginęło podczas akcji gaszenia pożaru magazynu w Białymstoku.

Jak relacjonował komendant główny PSP, strażacy prawdopodobnie nie widzieli, że znajdują się na części podwieszanego sufitu, którego w takim budynku magazynowym nie powinno być.

Sufit pod nimi się zawalił. Jeden ze strażaków spadł i zginął. Drugi nie zdołał się wydostać i również zginął - powiedział Suski.

Suski poinformował, że powołał zespół, który będzie analizował prowadzone działania podczas tej akcji. Za każdy razem, kiedy ginie strażak bądź jest ktoś ciężko ranny, taki zespół jest powoływany. Zespołem kieruje zastępca komendanta PSP starszy brygadier Tadeusz Jopek. Wszystkie okoliczności tego zdarzenia będą wyjaśnione - zapewnił komendant Suski.

Strażacy, którzy zginęli w Białymstoku przyszli do służby w czerwcu 2014 r. mieli wszystkie potrzebne przeszkolenia, ukończyli dodatkowe szkolenia. Wśród kolegów cieszyli się bardzo dobrą opinią i wśród przełożonych również. Byli dobrymi strażakami sprawnymi również fizycznie - podkreślił. Jak powiedział Suski, jeden z nich osierocił kilkumiesięczne dziecko i zostawił żonę, drugi w ciągu najbliższego miesiąca miał zostać ojcem.

Pytany o ocenę akcji, w której zginęli strażacy, odpowiedział: "dopiero po przeprowadzeniu analizy będziemy mogli się wypowiedzieć. Ja nie widziałem tam żadnych problemów - dodał. 

Komendant PSP: Magazyn nie spełniał wymogów i nie był wcześniej kontrolowany przez straż

Suski poinformował też, że magazyn, który się palił, nie spełniał wymogów i nie był przeszłości kontrolowany przez PSP.

Hala ma być dzisiaj dokładnie zbadana. Ma to pomóc ustalić, jak doszło do tragedii. Śledczy czekają teraz na komplet dokumentów z policji.

Pożar wybuchł wczoraj po południu. Paliły się plastikowe materiały w dużej hali magazynowej, w której działała hurtownia sztucznych kwiatów. Ogień objął parter i piętro budynku.

Podczas akcji pracowało jednocześnie 50 strażaków. Ci, którzy zginęli, służyli w jednostce ratowniczo-gaśniczej nr 1 w Białymstoku. Przypomniał, że rodziny poległych funkcjonariuszy oraz ich koledzy otrzymali pomoc psychologiczną. Nikogo nie zostawiliśmy samego. Strażaków, którzy byli przy tej akcji wycofaliśmy tak, że dalej już nie uczestniczyli w zdarzeniach. Oni bardzo to przeżywali - powiedział Suski.

(mpw)