Zwabione światłem startujących i lądujących samolotów sarny wchodzą na pas startowy lotniska w podkrakowskich Balicach. Jeden z przewoźników w obawie o bezpieczeństwo pasażerów zrezygnował nawet z wieczornych lotów.

Sarny od kilku lat "żyją" na terenie lotniska i do tej pory nie udało się ich przenieść poza teren ogrodzenia. Sposoby na to są, tyle że te najskuteczniejsze zostały oprotestowane przez ekologów. Już 7 lat temu planowano zastrzelić kilka sztuk ze stada, tak aby zwierzęta nie rozmnażały się więcej. Po fali protestu zrezygnowano z tego pomysłu.

Inną metodą miało być wyłapanie stada w zastawione sieci. Sarny okazały się jednak sprytniejsze i omijały sidła. Nowy sposób polegał na tym, że częściowo ogrodzono zagajnik, w którym żyją zwierzęta. Pojedyncze sztuki, które wymykały się na pas startowy łapano i wywożono poza lotnisko. W ten sposób udało się zmniejszyć stado o 20 sztuk. Wszystkie sarny uda się wyłapać za kilkanaście miesięcy. Na terenie lotniska zostało ich jeszcze 10.