Kara dla Warszawy za zatruwanie Wisły ściekami może wynieść od 50 do nawet 100 milionów złotych - ustali dziennikarze RMF FM. Rok temu Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji otrzymało 10 milionów złotych kary.

Tym razem kara nałożona przez Wody Polskie ma być wyższa od poprzedniej dlatego, że nie jest to pierwsza awaria oczyszczalni.

Ponadto Wody Polskie przekonują, że stołeczny ratusz nie zastosował się w pełni do rekomendacji po poprzedniej awarii. Miał także utrudniać państwowym urzędnikom monitorowanie sytuacji.

Wszystko też wskazuje na to, że ścieki do Wisły będą zrzucane dłużej. Rok temu trwało to trzy tygodnie, nim udało się zbudować awaryjny rurociąg. Tym razem może być to ponad miesiąc.

Druga awaria w ciągu roku

O kolejnej awarii rury przesyłowej do oczyszczalni ścieków "Czajka" poinformował w sobotę na Twitterze prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. W kolejnym wpisie potwierdził, że w związku z awarią prowadzony jest zrzut ścieków do Wisły. Wcześniej o tym, że ścieki trafiają do Wisły, informował na Twitterze wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.

Poprzednia awaria układu przesyłowego doprowadzającego ścieki do oczyszczalni "Czajka" miała miejsce rok temu - pierwszy kolektor uległ awarii 27 sierpnia, drugi - 28 sierpnia i wtedy MPWiK rozpoczęło zrzut ścieków z części lewobrzeżnej Warszawy do Wisły. Do rzeki trafiało 3 tys. litrów nieczystości na sekundę. Wobec zagrożenia ekologicznego premier Mateusz Morawiecki podjął decyzję o budowie tymczasowego rurociągu, którym ścieki płynęły do oczyszczalni od 9 września. 14 września bypass osiągnął stuprocentową wydajność.

W czasie, gdy działał tymczasowy rurociąg, na zlecenie MPWiK naprawiono kolektory. Od połowy listopada ścieki do "Czajki" znów płynęły w układzie przesyłowym pod dnem rzeki. Naprawa kosztowała miasto ponad 40 mln zł.