300 tys. zł kaucji za wolność Beaty Sawickiej – to pieniądze, które wyłożył z własnej kieszeni adwokat byłej posłanki PO. Poniedziałek był ostatnim dniem, w którym mogła wpłacić kaucję. Sawicka jest podejrzana o przyjęcie łapówki w zamian za ustawienie przetargu na zakup atrakcyjnej działki na Helu.

Obrońca Sawickiej przyznał, że pierwszy raz w życiu zdecydował się wyłożyć tak dużą sumę pieniędzy za klienta. Aleksander Pociej dodał, że musiał to zrobić, bo sąd specjalnie ustalił bardzo wysoką kaucję, aby jego klientka nie mogła jej zebrać. Zdaniem mecenasa była posłanka dzięki pozostaniu na wolności będzie miała większe szanse na sprawiedliwy wyrok.

Adwokat posłanki osobiście dostarczył do poznańskiego sądu potwierdzenie wpłaty. Pełnomocnik przed piętnastą dotarł do sądu. Właśnie o tej godzinie upłynął termin wpłaty kaucji.

Przed tygodniem Sąd Okręgowy w Poznaniu zdecydował o aresztowaniu byłej posłanki na trzy miesiące, ale jeśli w ciągu 7 dni wpłaci ona zasądzoną kaucję, tego uniknie. Sąd uznał, że w sytuacji, gdy Polska w grudniu wchodzi do strefy Schengen, zakaz opuszczania kraju będzie środkiem iluzorycznym.

Beata Sawicka jest podejrzana o podżeganie i nakłanianie do korupcji oraz płatnej protekcji, przyjęcie korzyści majątkowej i powoływanie się na wpływy w organach władzy. Wraz z burmistrzem Helu Mirosławem W. została zatrzymana w październiku przez funkcjonariuszy CBA w momencie przyjmowania łapówki za "ustawienie" przetargu na zakup 2-hektarowej działki na Helu. Grozi jej do 10 lat więzienia.