80 proc. sześciolatków zostanie w nowym roku w przedszkolach, bo chcą tego ich rodzice - stwierdziła w Sejmie minister edukacji Anna Zalewska. Zaznaczyła, że ostateczne informacje na temat liczby dzieci w pierwszych klasach będą znane 31 sierpnia.

Minister przedstawiła informację w sprawie skutków grudniowej nowelizacji ustawy o systemie oświaty znoszącej obowiązek szkolny dla sześciolatków i przywracającej obowiązek szkolny w wieku siedmiu lat. O przedstawienie takiej informacji wystąpili posłowie klubu Nowoczesna.

Pytania dodatkowe do przedstawionej informacji zadało około 40 posłów. Wśród nich było pytanie dotyczące tego, czy nauczyciele dostaną podwyżki. Podwyżki dla nauczycieli? Chcę jeszcze raz powiedzieć: na razie martwię się, żeby nie było zwolnień nauczycieli - powiedziała Zalewska.

Katarzyna Lubnauer (N) uzasadniają wniosek o przedstawienie informacji nazwała nowelizacje "rewolucją (...), której zmiany będziemy jeszcze długo odczuwać". To było trochę jak skok na główkę do wody bez sprawdzenia, jaka jest głębokość tej wody - oceniła. Posłanka mówiła, że chciałaby się dowiedzieć m.in. o sytuację trzylatków w dostępie do przedszkoli. Zaznaczyła, że są miejsca gdzie nie będzie z tym problemu, ale też takie np. Śląsk, gdzie sytuacja jest wręcz tragiczna.

Cytowała dane MEN, że w skali kraju jest 50 tys. wolnych miejsc w przedszkolach. Zapewnienie ministerstwa, że jest 50 tys. wolnych miejsc w całej Polsce (...) nie satysfakcjonuje mnie, bo ciężko żeby dziecko, które nie ma miejsca w przedszkolu w Łodzi przenieść do Olsztyna - zaznaczyła.

Pytania dotyczyły również zapowiadanej zmiany struktury szkolnej oraz czy zostaną w nim gimnazja. Jak mówiła posłanka Nowoczesnej nauczyciele się niepokoją.

Minister edukacji apelowała do posłanki, aby się nie niepokoić. Społeczeństwo się nie niepokoi, potrzebuje zmian. To wybrzmiewa na każdej debacie. Kończymy debatę 27 czerwca. Podkreślam, że rzetelnie bierzemy pod uwagę każdy pomysł, łącznie z pomysłami finansowymi - zadeklarowała szefowa MEN.

W lipcu, sierpniu przedstawimy kolejne założenia, po to by we wrześniu, październiku były projekty ustaw, tak by każdy nauczyciel, państwo posłowie również, aby się nie niepokoili, ale wspierali nauczycieli, dyrektorów i samorządowców w zmianie systemu - zapowiedziała.

Według Zalewskiej jeśli chodzi o sześciolatki i siedmiolatki "niepokój jest niepotrzebny". Na debatach pytania o sześciolatki raczej nie wybrzmiewają, padają sformułowania niektórych samorządów, że właściwie sytuacje mają opanowaną (...). Ostateczne informacje będziemy mieli 31 sierpnia, bo do tego momentu rodzic decyduje czy dziecko może iść do szkoły. To po pierwsze - podkreśliła.

Po drugie - jak mówiła - w większości gmin trwają rekrutacje w przedszkolach, a w niektórych uruchomiono rekrutacje do niepublicznych placówek. Zaznaczyła, że jest sporo niepublicznych placówek, które są dotowane w 100 procentach, jeśli chodzi o wychowanka przedszkola.

Odnosząc się do 50 tys. wolnych miejsc w przedszkolach szefowa resortu edukacji poinformowała, że liczba ta wzięła się z porównania z danymi z roku szkolnego 2013/2014, kiedy była największa kumulacja przedszkolaków. Podała, że wówczas w edukacji przedszkolnej było 84 proc. trzylatków. Zaznaczyła, że społeczeństwo nie oczekuje więcej. Po prostu, jeśli chodzi o trzylatki rodzice wolą, żeby były w domu - zaznaczyła.

Według minister zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatków nie oznacza utraty pracy nauczycieli, gdyż - jak wyjaśniła - z tego powodu "nie ubędzie dzieci w systemie". Jak dodała, nauczyciele klas I-III szkół podstawowych mogą uczyć w przedszkolu. Zaznaczyła, że zarówno przedszkola i szkoły podstawowe są prowadzone przez gminy. Przypomniała, że projekt podstawy programowej dla przedszkoli był zamieszczony na stronie internetowej resortu w ramach prekonsultacji.

Odnosząc się do pytań dotyczących struktury szkół powiedziała, że kwestia powrotu do 4-letniego liceum wybrzmiewa na debatach. Jest bezwzględna potrzeba powrotu do 4-letniego liceum - podkreśliła minister edukacji.

(abs)