Zarzut gwałtu i zabójstwa 27-letniej kobiety usłyszał 22-latek z Sokółki na Podlasiu odsiadujący wyrok 2 lat więzienia za kradzieże. Do morderstwa doszło pięć lat temu. Prokuratura nie ujawnia, jakie dowody doprowadziły ją do podejrzanego.

Do zbrodni doszło w styczniu 2009 roku w mieszkaniu kobiety w Sokółce. Zabójca zadał jej kilkadziesiąt ran kłutych i ciętych. Została również zgwałcona. Z mieszkania zginęły natomiast różne przedmioty.

Śledztwo prowadziła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. 31 maja 2010 roku zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy. Policja wciąż jednak pracowała nad sprawą. W minionym tygodniu zarzuty zabójstwa połączonego z gwałtem oraz rozboju prokuratura postawiła 22-latkowi z Sokółki, który w czasie zbrodni miał skończone 17 lat. W ocenie śledczych, zbrodnia miała motyw seksualny.

Podejrzany odsiaduje obecnie karę 2 lat więzienia za kradzieże. Do prokuratury został więc doprowadzony z zakładu karnego. Niedługo zakończy odbywanie kary, dlatego sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Przy nowych zarzutach grozi mu nawet dożywocie.

Ustalenia policyjnego archiwum X

Śledczy ustalili, że zamordowana kobieta mieszkała z babcią i przyrodnią siostrą. Ofiara znała podejrzanego, bo wpuściła go do mieszkania. Była osobą nieufną, która nie otwierała obcym drzwi.

Do przełomu w śledztwie doszło m.in. po ponownej analizie sprawy przez tzw. policyjne archiwum X. Wcześniej efektu nie przyniosło m.in. przesłuchanie stu kilkudziesięciu świadków, pokazywanie w mediach rekonstrukcji zdarzeń. Wiele informacji - zwłaszcza po publikacji w mediach - okazywało się mylnych, sprowadzało śledczych na błędne tropy.

Rzecznik podlaskiej policji Andrzej Baranowski nie zdradził żadnych szczegółów na temat tropów, które pozwoliły ustalić podejrzanego. Nie wskazano nawet, czy był wcześniej brany pod uwagę w śledztwie, czy może przesłuchiwany jako świadek. Nie podano też, czy przyznał się do winy.

Kilka osób miało wcześniej postawione zarzuty w tej sprawie, w tym zabójstwa i nieudzielenia pomocy. Zarzuty jednak się nie potwierdziły.

Obecnie jest mowa o jednym podejrzanym. Policja i prokuratura nie wykluczają jednak, że może ich być więcej.

(MRod)