Nie było alkoholu we krwi 21-letniego Adriana z Zawiercia, który zmarł w niedzielę nad ranem przed domem swojego kolegi - dowiedziała się reporterka RMF FM Anna Kropaczek. Badania mają jeszcze wykazać, czy mężczyzna mógł być pod wpływem narkotyków. Wyniki będą znane prawdopodobnie dopiero za kilka dni.

Choć badania nie wykazały alkoholu we krwi 21-latka, w tej sprawie będzie jeszcze wypowiadał się biegły - śledczy ustalili bowiem wcześniej, że przed śmiercią mężczyzna pił alkohol.

Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazały jako bezpośrednią przyczynę śmierci 21-latka zadławienie się wymiocinami. Nie wierzą w to znajomi Adriana, którzy twierdzą, że został on pobity przez policjantów.

Mamy trzy osoby, którym Adrian przed śmiercią powiedział, co się stało. On im powiedział, że to policja go pobiła - usłyszała nasza reporterka od jednego z kolegów 21-latka.

Mężczyzna miał wprawdzie na ciele otarcia skóry i zasinienia, ale śledczy twierdzą, że nie doprowadziły one do jego śmierci.

Policja uważa, że rzekome pobicie to plotka. Sprawę wyjaśnia prokuratura okręgowa w Częstochowie.

Matka zawiadamia prokuraturę, ludzie demonstrują przed komendą

W niedzielę nad ranem zakrwawiony 21-latek przyszedł do domu swojego przyjaciela. Matka kolegi zabrała go do szpitala. Lekarz opatrzył rany i wypisał Adriana do domu. Pani Małgorzata opowiadała naszej reporterce, że w drodze powrotnej Adrian bardzo źle się czuł. "Pani Małgosiu, usiądźmy, usiądźmy". Robił parę kroków i siadał - wspominała.

Matka Adriana złożyła już dwa zawiadomienia do prokuratury: że jej syn został pobity i że w szpitalu prawdopodobnie nie udzielono mu odpowiedniej pomocy.

Przed komendą policji w Zawierciu wybuchły minionej nocy zamieszki. Przed budynkiem demonstrowało kilkadziesiąt osób, rzucały butelkami, podpaliły oponę. Dwie osoby zostały zatrzymane za znieważenie policjantów. By opanować sytuację, funkcjonariusze z Zawiercia musieli wezwać na pomoc policjantów z Katowic i Częstochowy.