Znalezienie 17 miliardów złotych oszczędności przez resorty graniczy z cudem - ocenia ekonomista Marek Zuber. Do jutra potrwa wielka budżetowa spowiedź ministrów u szefa rządu. Mają przedstawić Donaldowi Tuskowi plan cięć budżetowych w swoich resortach.

Zdaniem ekonomisty Marka Zubera, plany, które przynieśli szefowi rządu ministrowie, to wyłącznie kosmetyka, lifting, a nie ostre chirurgiczne cięcia, jakich potrzebuje budżet. Planowane oszczędności liczy się w miliardach złotych, a ministrowie znaleźli jak na razie… miliony. Te kwoty, o których słyszymy, o których mówią poszczególni ministrowie czy wiceministrowie, są śmieszne w stosunku do tego, o czym mówi premier. Nijak nie składa się to na 17 miliardów - mówi reporterowi RMF FM Mariuszowi Piekarskiemu Marek Zuber:

Ekonomista dodaje, że w tak złej sytuacji budżetu nie uda się uratować cięciami na zamówieniach papieru do drukarek czy nawet rezygnując z zakupu samochodów. Być może konieczne więc będą zmiany ustaw, by ciąć wydatki sztywne. Pomóc mogłoby na przykład odejście od finansowania modernizacji armii, natychmiastowa reforma KRUS lub nawet obniżenie emerytur. Tym bardziej, że - zdaniem Marka Zubera - może się wkrótce okazać, że nawet te pesymistyczne 17 miliardów to wersja optymistyczna i za kilka miesięcy konieczne będzie… powtórzenie cięć.

W gabinecie Donalda Tuska trwają narady nad ograniczeniem resortowych wydatków. Na pierwszy ogień poszedł, by dać dobry przykład pozostałym ministrom, Jacek Rostowski. Minister finansów znalazł w swoim resorcie 530 milionów złotych, a więc niemal dokładnie tyle, ile zakładano. Rostowski zostanie następnie w gabinecie premiera, dołączy do nich minister Boni, i w trójkę będą wysłuchiwać pozostałych szefów resortów. A ci będą pojawiać się w Kancelarii Premiera co godzinę. Właśnie tyle czasu mają na zaprezentowanie swojego planu oszczędności. Dziś premier wysłucha sześciu ministrów – edukacji, infrastruktury, rolnictwa, pracy i spraw zagranicznych. Jutro przyjdzie czas na pozostałych 11 ministerstw.