Kolejny krok radnych w sprawie składowisk odpadów z krakowskiej huty - domagają szerokich badań środowiska w okolicach kombinatu. "Chodzi nam o to, aby przeprowadzić transparentne i obiektywne badania, które wykażą wszelkie zanieczyszczenia, jakie tam istnieją" - mówi Łukasz Maślona miejski radny. O tym, że na składowiskach odpadów huty przy ul. Dymarek w Krakowie, znajdują się metale ciężkie wielokrotnie informowaliśmy na RMF24. Wśród odpadów zidentyfikowano m.in. arsen, bar, cynk, chrom, miedź, molibden, nikiel, antymon, selen, żelazo, kadm, ołów i rtęć.


Przy ulicy Dymarek w Krakowie na terenie ponad 40 hektarów znajduje się kilka wielkich osadników, czyli zbiorników, do których doprowadzone są rury ze znajdującego się nieopodal kombinatu hutniczego. Z rur wylewa się brunatna ciecz i szlam.

Metale ciężkie na składowisku z odpadami z huty

W lipcu ubiegłego roku dziennikarze RMF MAXXX i "Gazety Krakowskiej" ujawnili wspólnie z naukowcami z Akademii Górniczo-Hutniczej i Uniwersytetu Jagiellońskiego, że na składowiskach znajdują się - i to w dużych ilościach - metale ciężkie: ołów, cynk, kadm i rtęć.

Osadniki te nie są wystarczająco zabezpieczone, a część niebezpiecznych pierwiastków według ekspertów przedostaje się do wód gleby i powietrza, co może być niebezpieczne dla mieszkańców.

Co gorsza, w okolicach składowisk prowadzona jest także działalność rolnicza. "My tutaj żyjemy, są pola uprawne, są szklarnie. Tu na dole jest całe pole rzepaku. Ludzie mają cukinie, maliny, marchewki. Sąsiad ma konia, kozy, jest mleko" - opowiadali nam zaniepokojeni mieszkańcy.

Po naszych materiałach Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska wszczął kontrolę na składowisku odpadów. I także wykrył metale ciężkie, ale - jak stwierdził - ich ilość mieści się w normie. O kontrowersyjnych badaniach WIOŚ i o różnicach w metodologii badań pisaliśmy tutaj>>>.

Wówczas - przypomnijmy - podczas przeprowadzonych przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska badań nie udało się przebadać cieku, w którym dr Mariusz Czop z AGH wykrył duże dawki rtęci. Wystąpiliśmy wtedy o przeprowadzenie kolejnych reprezentatywnych badań. Mieli w nich uczestniczyć naukowcy AGH, inspektorzy WIOŚ oraz dziennikarze, także z innych krakowskich redakcji.

Po naszej interwencji sprawą zainteresowali się radni, którzy na sesji jednogłośnie przegłosowali rezolucję do ministra środowiska w sprawie wszczęcia kontroli w WIOŚ . Poparli ją wszyscy krakowscy radni (z klubów: Prawo i Sprawiedliwość, Platforma.Nowoczesna Koalicja Obywatelska, Przyjazny Kraków, Kraków dla Mieszkańców).

W piśmie (ma 109 stron), które otrzymali krakowscy radni, w tym Dominik Jaśkowiec - przewodniczący Rady Miasta oraz Henryk Kowalczyk - minister środowiska, Paweł Ciećko - Główny Inspektor Ochrony Środowiska, Piotr Ćwik - wojewoda małopolski oraz Jacek Majchrowski - prezydent Krakowa, WIOŚ wnosi, aby w trybie pilnym wycofano się z Rezolucji do Ministra Środowiska w sprawie kontroli w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska. Inspektorat chce także, powołania zespołów naukowych do oceny poprawności badań.


Poprosiliśmy o wyniki badań. Zabrakło jednej strony

Przypomnijmy, po kontroli WIOŚ wystąpiliśmy do Inspektoratu o pełne wyniki badań ze składowiska odpadów przy ul. Dymarek. Otrzymaliśmy sprawozdania z badań pizometrów oraz odpadów ze składowisk.

WIOŚ udostępnił nam wyniki tylko z trzech próbek: sprawozdania z badań odpadów nr: 1510/2018, 1512/2018, 1513/2018.

Okazuje się jednak, że to nie wszystkie sprawozdania WIOŚ. W piśmie do radnych, ministra środowiska, wojewody, prezydenta Krakowa znajdują się bowiem wyniki badań, których wcześniej dziennikarze nie otrzymali. To sprawozdania: 1511/2018 i 1514/2018. Uwagę przykuwa zwłaszcza strona 69.

 

 

„Trzeba zmienić metody badawcze”

Na stronę 69 zwraca uwagę dr Mariusz Czop, który uczestniczył w Komisji Dialogu Obywatelskiego ds. Ochrony Środowiska, gdzie poruszano problem składowisk huty. Badania te zostały przeprowadzone metoda wymywalności, którą zaleca resort gospodarki. Naukowcy z AGH wykorzystywali metodę roztwarzania, która - jak podkreślą - jest dokładniejsza.

Okazuje się jednak, że metoda stosowana przez WIOŚ także wskazuje na potencjalne zagrożenie. Jak tłumaczył dr Czop w piśmie po spotkaniu, wymywalność jest wyraźnie wyższa dla próbek z głębokości 0,5 m niż dla pobranych z powierzchni.

"Przykładem może być suma składników rozpuszczonych wahająca się od 0,96 g/kg do 11,3 g/kg (1,13%). Zwraca uwagę bardzo dużą zawartość toksycznych fluorków, których wymywa się z 1 kg odpadów nawet do 115 mg. Liczba ta niewiele mówi ludziom nie będącym specjalistami, ale ten ładunek uwolniony z tylko 1 kg odpadu może skazić do 55 litrów wody, czyniąc ją wodą klasy V (złej jakości), stąd pochodzą relatywnie wysokie zawartości tego składnika w wodach podziemnych z piezometrów wokół składowiska. Ładunek łatwo rozpuszczalnych substancji możliwych do uwolnienia i uwalnianych z odpadów jest bardzo duży, zakładając 1% substancji rozpuszczalnych w 14 milionach ton odpadów daje to ładunek 140 tys. ton" - wyjaśnia w piśmie dr Czop. 

W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Markiem Wiosło, doktor Mariusz Czop z Wydziału Geologii, Geofizyki i Ochrony Środowiska Katedry Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej w AGH zaznacza, że metody urzędników nie pokazują całego spektrum zanieczyszczeń, jak choćby cząstek unoszonych przez wiatr, a tylko te które rozpuszczają się w wodzie. Według niego, trzeba zmienić metody badawcze.

Te badania, które stosuje WIOŚ, nie wyczerpują zakresu badawczego, który powinien być wykonywany w przypadku takich odpadów. Całkowicie zaniedbuje się taki efekt wywiewania i roznoszenia ich w formie pyłu czy zawiesiny - komentuje. Jak dodaje, problemem są nie tylko osadniki, ale także znajdujące się nieopodal hałdy poprzemysłowe. Tam także występują metale ciężkie, które mogą być przenoszone z wiatrem na pola uprawne. I dlatego też warto przeprowadzić badania także terenów wokół składowiska. Dobrze byłoby, gdyby radni w tej kwestii podjęli odpowiednie decyzje - stwierdza.

Co ciekawe WIOŚ w tej sprawie wydał tylko oświadczenie na swojej stronie. Na żadne nowe pytania dziennikarzy odpowiadać nie chciał. Ryszard Listwan zastępca inspektora podtrzymuje to, co mówił tydzień temu, i twierdzi, że metody badawcze zgodne są z ministerialnym rozporządzeniem. Nie ma metali ciężkich w ilościach przekraczających dopuszczalne poziomy - zaznaczył.

Dodajmy, że Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nadal nie wyznaczył też terminu wspólnych badań z naukowcami AGH.

Na Komisji Dialogu Społecznego temat wspólnych badań także był poruszany. Mariusz Waszkiewicz prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, przekazał dziennikarzowi RMF MAXXX, że po informacjach medialnych dyrekcja huty stwierdziła, że nie wpuszczą strony naukowo-społecznej na teren kombinatu. Dyskutowałbym czy w świetle obowiązujących przepisów mogą taki zakaz wprowadzić - dodaje.

Radni chcą szczegółowych badań

W środę, 12 czerwca, na sesji rady miasta omawiane będą dwie uchwały. Jedna dotyczy przeprowadzenia szczegółowych badań składowisk i ich okolic, druga powołania nowej komisji zajmującej się środowiskiem w mieście: Komisji Kształtowania Środowiska.

Chcielibyśmy, aby prezydent Krakowa podjął wszelkie działania zmierzające do tego, by zlecić szczegółowe badania środowiska w tych miejscach - mówi nam Łukasz Maślona radny Krakowa dla Mieszkańców. Tylko transparentne i obiektywne badania, prowadzone pod okiem naukowców mogą ponad wszelką wątpliwość wykazać wszelkie zanieczyszczenia, jakie tam istnieją - podkreśla. Dlatego też będzie wnosił o powołanie zespołu, który "zleci takie badania i definitywnie określi, jakiego typu zanieczyszczenia są w okolicach huty. Czy zagrażają one niebezpieczeństwu i gdzie się one przedostają".

Kolejna uchwała dotyczyć ma powołania Komisji Kształtowania Środowiska. Uważamy, że warto sprawy dotyczące m.in. ochrony gleb i wody wydzielić - tłumaczy nam Łukasz Maślona. I dodaje, że nie chodzi tylko teren Nowej Huty, ale również teren Dolnych Młynów czy Olszanicy.

Warto wyjaśnić kwestię ewentualnych poletek remediacyjnych, które mają tam powstać. Czy mamy dopuścić do sytuacji, że na terenie Krakowa ktoś będzie oczyszczać glebę i zwozić ją tutaj prawdopodobnie z całego województwa? - wyjaśnia.

Do dzisiaj ani ArcelorMittal, ani WIOŚ nie udostępnili nam wyników corocznych testów odpadów ani ich podstawowej charakterystyki. 

Opracowanie: