Mariusz N., który w 2013 roku jadąc autem śmiertelnie potrącił 13-latka i uciekł z miejsca wypadku, w więzieniu spędzi 12 lat. Po zdarzeniu mężczyzna ukrywał się we Francji, gdzie go zatrzymano. We wtorek Sąd najwyższy oddalił kasację obrony w tej sprawie.

Mariusz N., który w 2013 roku jadąc autem śmiertelnie potrącił 13-latka i uciekł z miejsca wypadku, w więzieniu spędzi 12 lat. Po zdarzeniu mężczyzna ukrywał się we Francji, gdzie go zatrzymano. We wtorek Sąd najwyższy oddalił kasację obrony w tej sprawie.
Wrześniowa rozprawa Mariusza N. /Leszek Szymański (PAP) /PAP

Kasacja została uznana za "oczywiście bezzasadną". Tak zdecydowało trzech sędziów.

Przypomnijmy, że do wypadku spowodowanego przez 34-letniego mężczyznę doszło trzy lata temu pod Otwockiem. 13-latek i jego 16-letnia siostra wracali poboczem drogi ze szkoły. W pewnym momencie uderzył w nich rozpędzony samochód. Kierowca uciekł, nie udzielając pomocy. Dziewczynie nic się nie stało.

Mariusz N. był poszukiwany listem gończym, a po informacji, że ukrywa się za granicą - także na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Zatrzymany został na południu Francji. Tamtejszy sąd zgodził się na przekazanie mężczyzny Polsce.

W sądzie 34-latek przyznał się do ucieczki z miejsca wypadku i nieudzielenia chłopcu pomocy. Przeprosił także rodzinę ofiary. Nie byłem pod wpływem narkotyków lub alkoholu - zaznaczał.

W marcu 2015 r. Sąd Rejonowy w Otwocku skazał N. na osiem lat więzienia i orzekł wobec niego dożywotni zakaz prowadzenia samochodów. Po pół roku Okręgowy Warszawa-Praga - jako sąd odwoławczy - podwyższył karę do 12 lat. Wnosił o to prokurator Mariusz Ejfler, który wskazywał, że za surowszą karą przemawiają: waga czynu, postawa sprawcy oraz poczucie sprawiedliwości społecznej.

Na wymierzenie najsurowszej kary wpływ miał także fakt, że N. w przeszłości był skazany za podobne przestępstwo: w 2002 r. potrącił człowieka i uciekł z miejsca wypadku.

Wyrok Sądu Okręgowego był prawomocny, ale obrona skorzystała jeszcze z możliwości zaskarżenia go kasacją do Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy przychylił się do decyzji poprzednika.

APA