Grzegorz Wieczerzak chciałby zostać świadkiem koronnym - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Były prezes PZU Życie jest podejrzany o wyrządzenie ogromnych szkód finansowych spółce i nadużywanie stanowiska. Wieczerzak jest od kilku miesięcy w areszcie. W zamian za jego uchylenie - zaproponował współpracę z prokuraturą. Ta ostatnia odmawia podania jakichkolwiek informacji o przebiegu śledztwa.

Informacje o tym, że Wieczerzak, niegdyś jeden z najpotężniejszych ludzi w Polsce, chce zostać świadkiem koronnym krążą od kilku tygodni po warszawskich salonach politycznych i biznesowych - podkreśla dziennik. Zainteresowanie polityków tą sprawą nie dziwi. Według ustaleń śledztwa, zarząd PZU Życie miał zamawiać niepotrzebne reklamy i prowadzić rozbudowaną działalność public relations, by wyprowadzić pieniądze, między innymi na finansowanie polityków - przypomina "Rzeczpospolita".

Świadek koronny, w zamian za "wsypanie" wspólników, współpracę z prowadzącymi śledztwo i pełną informację o popełnionych przestępstwach, jest zwalniany z odpowiedzialności za popełnione przez siebie czyny. Potem jest objęty specjalnym programem, dzięki któremu może zmienić tożsamość, by uniknąć zemsty za nielojalność ze strony kolegów-gangsterów. Jest jednak wiele warunków, które muszą zostać spełnione, by w konkretnej sprawie wystąpił świadek koronny. Czy w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w PZU-Życie, Wieczerzak może zostać świadkiem koronnym, o tym w relacji reporterki RMF Miry Skórki:

Sprawa byłego prezesa PZU Życie jest jedną z najgłośniejszych afer gospodarczych. Wieczerzak jest podejrzany o wyrządzenie szkód finansowych spółce PZU Życie i nadużywanie stanowiska. Jak szacuje prokuratura, Skarb Państwa stracił na jego działalności 354 mln. Prokuratura ma m.in. dowody na to, że gigantyczne pieniądze z kont PZU Życie trafiały do zagranicznych banków na prywatne konta - m.in. do banku Midland Offshore na wyspie Jersey. Pieniądze przetransferowano w trzech kierunkach: do Stanów Zjednoczonych – chodzi tu o prawie milion dolarów, do banków w Londynie - tam dokonano kilkudziesięciu pojedynczych wpłat w wysokości od 5000 do 10 000 funtów. Trzeci kierunek transferu to Deutsche Bank. Nie ma jednak dowodów na to, że o transferach tych decydował sam prezes spółki.

foto RMF

14:50