Odwoławcza Izba Morska w Gdyni uchyliła wyrok w sprawie katastrofy jachtu „Bieszczady”. Apelacje wniosły rodziny żeglarzy, którzy zginęli w katastrofie, właściciel jachtu oraz armator statku "Lady Elena". W wypadku zginęło 7 żeglarzy. Ocalała jedynie 19-letnia mieszkanka Łodzi.

W pierwszym orzeczeniu Izba uznała, że przyczyną tragedii była zła obserwacja. Odpowiedzialność za tragiczny wypadek ponosiła w proc. załoga "Bieszczad", a w 30 proc tankowca "Lady Elena", który staranował jacht. Zdaniem Izby, błąd żeglarzy polegał, m.in. na tym, iż nie pokazali świateł burtowych i nieprawidłowo tuż przed wypadkiem zmienili kurs. Tankowiec z kolei za późno dostrzegł polską jednostkę.

Wczoraj uznano, że niestarannie przeanalizowano wszystkie okoliczności. Nie wskazano np. konkretnych osób, które były winne tragedii. Z wyroku są zadowoleni wszyscy, choć panuje przekonanie, że cała sprawa ciągnie się zbyt długo. Posłuchaj relacji reportera RMF, Wojciecha Jankowskiego:

Jacht "Bieszczady" zatonął 10 września 2000 r. na Morzu Północnym u wybrzeży Danii. Jednostka została staranowana przez hongkoński tankowiec płynący do Rotterdamu. Załoga wyruszyła w morze 4 września z miejscowości Cuxhaven (Dania). Żeglarze mieli, m.in. poprzez Helgoland i Kopenhagę, dopłynąć 18 września do Świnoujścia.

na zdjęciu Jedyna uratowana w katastrofie jachtu "Bieszczady". Foto Wojciech Jankowski RMF Trójmiasto

02:40