Terroryści zajęli szkołę w Biesłanie w Północnej Osetii. W rękach napastników znajduje się 354 osoby, w większości dzieci. Krewni zakładników nagrali taśmę wideo. Proszą prezydenta Putina, by spełnił żądania terrorystów.

W rękach terrorystów znajdują się 354 osoby - większość to małe dzieci. Liczbę przetrzymywanych ustalono w ten sposób, że krewni uprowadzonych sami zgłaszali zaginięcie najbliższych. Ponadto sztab kryzysowy wczoraj przez cały dzień sprawdzał listę uczniów szkoły numer 1. Ustalenie, komu udało się uciec z uroczystej akademii, kto wrócił do domu, a kto nie - nie było trudne.

Biesłan to niewielkie miasto, liczące niewiele ponad 30 tysięcy mieszkańców. Niemal wszyscy się znają, dlatego atak terrorystów to dla miasta prawdziwa tragedia. Wokół wojskowego kordonu, który otacza szkołę dyżurują tłumy ludzi. Przez całą noc nikt nie szedł do domu mimo straszliwej burzy, która szalała nad miastem.

Jak dowiedział się korespondent RMF w Moskwie, wśród porywaczy są zarówno Czeczeni, osetyjscy Ingusze i Rosjanie, ale jak podkresla nasz człowiek w Moskwie - Andrzej Zaucha - nie znaczy że to al-Qaeda. Wiele partyzanckich oddziałów w Czeczenii wygląda podobnie.

Różne źródła podają też różny bilans ofiar napaści. Sztab kryzysowy twierdzi, że zginęło szesnaście osób, w tym dwanaście na terenie budynku szkoły. Doradca prezydenta Północnej Osetii mówi jednak o siedmiu zabitych.

Dramat rozpoczął się w pierwszy dzień szkoły

Dramat w szkole w mieście Biesłan trwa od środowego poranka. Terroryści wtargnęli do budynku w czasie uroczystego apelu na początek roku szkolnego.

Wszystko zaczęło się od strzelaniny. Staliśmy akurat przy wejściu, słychać było muzykę. Nagle zauważyłem biegnących trzech ludzi z pistoletami maszynowymi. Na początku myślałem, że to jakiś żart, ale ci ludzie zaczęli strzelać w powietrze. Wtedy uciekliśmy stamtąd - opowiada chłopiec, świadek wydarzeń, któremu udało się zbiec z budynku.

Terrorystów jest co najmniej kilkunastu, może nawet 25 lub 30, w tym kobiety z przywiązanymi do ciała materiałami wybuchowymi. Według agencji Ria Nowosti akcją w Biesłanie może dowodzić Doku Umarow, jeden z komendantów działających w Czeczenii.

Po południu napastnicy zagrozili, że jeśli któryś z ich towarzyszy zostanie ranny, zabiją 20 zakładników, śmierć bojownika będzie kosztować życie 50 dzieci. Terroryści - jak donosi korespondent gazety.ru - kazali dzieciom stanąć w oknach, tak by nikt nawet nie myślał o szturmie.

Żądania terrorystów są takie same jak podczas zamachu w teatrze na Dubrowce 2 lata temu. Jak informuje Aslanbek Aslachanow, czeczeński doradca prezydenta Putina, napastnicy domagają się zakończenia wojny i wycofania wojsk z Czeczenii. Oprócz tego chcą uwolnienia swoich aresztowanych towarzyszy, którzy dwa miesiące temu brali udział w najeździe na Inguszetię. Terroryści zabili wtedy około 100 osób.

Wczoraj rosyjskie służby nawiązały kontakt z terrorystami. Z pomocą negocjatorom przybył do republiki dr Leonid Roszal, który 2 lata temu rozmawiał z terrorystami na Dubrowce. Dziś znów spróbuje swoich sił.

Dramat w szkole na północnym Kaukazie spowodował, że pilnie z urlopu w Soczi wrócił prezydent Władimir Putin. Zwołał na naradę szefów resortów siłowych, na razie jednak władze najwyraźniej nie wiedzą, co robić, i grają na czas.

Do Biesłanu sprowadzono elitarne jednostki specjalne, ekipy medyczne i ratowników ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych. Ponadto władze wysłały dodatkowe siły, które chronić będą rozsiane na terenie całego kraju elektrownie atomowe, laboratoria jądrowe i obiekty, gdzie wzbogaca się uran.

Zamach potępiła Rada Bezpieczeństwa ONZ, której nadzwyczajne posiedzenie odbyło się na wniosek Rosji. Jej członkowie zażądali "natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia wszystkich zakladników".

Według "New York Times'a", za zamachem może stać ugrupowanie „Rajskie ogrody”, czyli grupa terrorystów kamikadze dowodzona przez Szamila Basajewa.

Szkoła w Biesłanie: ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW

Dramat zakładników w Północnej Osetii. ZDJĘCIA ROSYJSKICH MEDIÓW

Terroryści w Północnej Osetii GODZINA PO GODZINIE

Napad na szkołę w Północnej Osetii przypomina akcję w teatrze na Dubrowce 2 lata temu. W akcji rosyjskich sił specjalnych zginęli wówczas wszyscy terroryści, ale także kilkudziesięciu zakładników.

Specjaliści zauważają, że Czeczeni – a nikt nie ma wątpliwości, że to czeczeńscy terroryści zaatakowali – dokonują zamachów bombowych seriami i jak piszą dzisiaj „Wiedamosti” kolejne uderzenie jest bardzo prawdopodobne.

Tym bardziej, że oprócz dwóch terrorystek, które przed tygodniem nad Rosją wysadziły w powietrze dwa samoloty pasażerskie, do Moskwy mogły przeniknąć jeszcze co najmniej dwie Czeczenki. Na początku tygodnia pisały o tym „Izwiestia”. Wczoraj czarny scenariusz zaczął się sprawdzać.

We wtorek w zamachu samobójczym w centrum rosyjskiej stolicy zginęło 10 osób, a ponad 50 zostało rannych. Służby bezpieczeństwa przewidują kolejne zamachy.

„100 trupów w ciągu tygodnia” - takim dramatycznym tytułem podsumowuje trzy zamachy terrorystyczne dziennik „Gazeta”. Rosyjska prasa nie ma wątpliwości, że te zamachy mają związek z sytuacją w Czeczeni, głównie z niedzielnymi wyborami prezydenta, które według obserwatorów były farsą.