​Tajna notatka ABW z 2012 roku dotycząca Amber Gold, ostrzegającą najważniejsze osoby w państwie przed piramidą finansową, na ponad miesiąc utknęła w Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Z odtajnionych dokumentów - do których dotarł nasz reporter Patryk Michalski - wynika, że z pismem najpierw zapoznał się ówczesny szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski, a dopiero miesiąc później sam Bronisław Komorowski.

Notatka ABW przekazana została najważniejszym osobom w państwie w szczególnym trybie - z zastrzeżeniem, że może zawierać informacje istotne dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Polski. Wpłynęła do Kancelarii Prezydenta 25 maja. Ówczesny szef Kancelarii Prezydenta zapoznał się z nią 3 lipca, a sam Bronisław Komorowski dokładnie miesiąc później - dopiero 3 sierpnia. 

Biorąc pod uwagę, że prezydent zgodnie z konstytucją, stoi na straży bezpieczeństwa państwa, powstaje pytanie, dlaczego to tak długo trwało. Tym bardziej, że w notatce pojawiło się ostrzeżenie, że ofiarami Amber Gold może zostać nawet kilkadziesiąt tysięcy osób.

ABW ostrzegała również przed samym twórcą piramidy finansowej - Marcinem P., o którym pisze, że ciążą na nim "liczne prawomocne wyroki za przestępstwa, oszustwa i inne".

Pismo z Kancelarii Prezydenta, do którego dotarł nasz reporter, zostało odtajnione na wniosek członka sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold Jarosława Krajewskiego z PiS. Kancelaria Prezydenta zlekceważyła ważną informację od ABW, to dzięki tej notatce było wiadomo, że pieniądze z Amber Gold są wyprowadzane do OLT Express. Uważam, że ta sprawa powinna być wyjaśniona przez ówczesnego szefa Kancelarii Prezydenta Jacka Michałowskiego - mówi poseł. 

W materiale dowodowym komisji śledczej do spraw Amber Gold nie ma materiałów obciążających byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego kancelarię - uważa Krzysztof Brejza. Zdaniem posła z PO, w tej sprawie zawiedli przede wszystkim śledczy. Prokuratorzy, którzy moim zdaniem, zawinili w tej sprawie, bardzo dobrze się mają w nowej, PiS-wskie prokuraturze - dodawał.

Jarosław Krajewski z Prawa i Sprawiedliwości uważa jednak, że ujawnione dokumenty świadczą o tym, że kancelaria ówczesnego prezydenta zlekceważyła notatkę, która zawierała informacje kluczowe dla bezpieczeństwa państwa. To szokująca informacja - mówił. Poseł przyznał, że w tej chwili nie ma decyzji, czy komisja śledcza ds. Amber Gold będzie chciała przesłuchać Bronisława Komorowskiego lub ówczesnego szefa kancelarii - Jacka Michałowskiego. 

(az+j.)