Nieumundurowani policjanci, tak zwani wywiadowcy, którzy zabezpieczali wtorkową manifestację stoczniowców wielokrotnie prosili swoich przełożonych o wsparcie. Niestety - bezskutecznie. Dziś po zeznaniach w prokuraturze zostali ukarani. Od jutra mają pracować jako mundurowi policjanci na patrolach.

Prokuratura w Szczecinie wystąpiła dziś także do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie 5 stoczniowców, którzy pobili prezesa zakładów odzieżowych "Odra". Szósty stoczniowiec, który także brał bezpośredni udział w pobiciu, nadal przebywa w szpitalu z objawami nadciśnienia. Zaraz po wyjściu również i on zostanie tymczasowo aresztowany.

Pobicie to nie jedyne przestępstwo, o jakie oskarżeni są stoczniowcy. Oprócz pobicia prokurator oskarża ich o znieważanie prezesa "Odry" i zmuszanie go do określonego zachowania. W tym przypadku chodzi o przymuszanie prezesa do wejścia na taczkę.

Czterej oskarżeni stoczniowcy nie przyznają się do żadnego z wymienionych przestępstw. Tylko jeden z nich, Wiesław K., zeznał, że rzeczywiście przymuszał prezesa, by ten opuścił "Odrę" na taczce.

W sprawie stoczniowych awantur przed budynkiem szczecińskiej "Odry" przesłuchano już 97 osób, w tym policjantów, dziennikarzy, stoczniowców i pracownice zakładu.

Jak mówi prokurator Anna Gawłowska-Rynkiewicz, to jeszcze nie koniec: Cały czas na podstawie materiałów fotograficznego i filmowego typujemy osoby, które trzeba byłoby w tej sprawie przesłuchać.

Wkrótce zacznie się odrębne postępowanie w sprawie zabezpieczenia manifestacji przez policję. Świadkowie wskazują na szereg niedociągnięć. Jest jednak za wcześnie, aby mówić o konkretnych błędach i osobach za to odpowiedzialnych.

foto Archiwum RMF

17:50