Kandydat polskiego rządu na szefa Rady Europejskiej Jacek Saryusz-Wolski nie został zaproszony na szczyt UE w czwartek. Premier przewodniczącej UE Malty Joseph Muscat powiedział, że zaproszenie Saryusz-Wolskiego byłoby niezgodne z procedurą.

Kandydat polskiego rządu na szefa Rady Europejskiej Jacek Saryusz-Wolski nie został zaproszony na szczyt UE w czwartek. Premier przewodniczącej UE Malty Joseph Muscat powiedział, że zaproszenie Saryusz-Wolskiego byłoby niezgodne z procedurą.
Jacek Saryusz-Wolski /Wiktor Dabkowski /PAP

Nie sądzę, by było to (zaproszenie - PAP) zgodne z procedurą. Istnieje bardzo jasna procedura podejmowania decyzji o zaproszeniu kogokolwiek spoza Rady Europejskiej, by przemawiał na tym forum - powiedział Muscat dziennikarzom. Zaproszenia dla Saryusz-Wolskiego chciał polski rząd.

Wcześniej w środę rzeczniczka prezydencji maltańskiej Wendy Borg powiedziała PAP, że w UE nie było jednomyślności w tej sprawie. "Panuje pogląd, że dla wystosowania takiego zaproszenia potrzebna jest jednomyślność państw UE, a takiej jednomyślności nie ma" - powiedziała Borg.

Jak jednak informuje dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Saryusz - Wolski teoretycznie mógłby pojawić się na szczycie na takich samych zasad jak wiceminister ds. europejskich Konrad Szymański czy polski ambasador przy Unii. Po prostu mógłby wejść razem z polską delegacją. Bo to każdy kraj decyduje komu wręcza przepustkę. Liczba tych przepustek jest oczywiście - ograniczona. 

Saryusz-Wolski nie mógłby oczywiście wejść na salę, gdzie obradują przywódcy, bo oni mają złote przepustki, ale z przepustką niebieską mógłby się poruszać praktycznie po całym budynku. Polska premier mogłaby go w kuluarach przedstawić szefom państw i rządów, którzy go  przecież w ogóle nie znają. Nie wiem tylko, czy to miałoby sens, bo prezydencja maltańska zamierza przedstawić Donalda Tuska jako tego, który ma największe poparcie. 

Malta nie wyklucza glosowania, które - jak wszystko na to wskazuje - Polska przegra. Malta nie zamierz także odkładać decyzji  w sprawie wyboru szefa Rady - na czym zależy Polsce. 

We wtorek szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski powiedział, że polski rząd będzie domagał się zaproszenia dla Saryusz-Wolskiego na czwartkowe obrady szczytu UE, gdzie zapaść ma decyzja w sprawie nominowania przewodniczącego Rady Europejskiej na nową kadencję. Pełniący obecnie tę funkcję Donald Tusk zadeklarował gotowość pozostania na stanowisku na kolejną 2,5-roczną kadencję. Polskie władze zgłosiły zaś kandydaturę Saryusz-Wolskiego.

Chciałbym, aby pan Jacek Saryusz-Wolski został zaproszony na Radę (Europejską) i przedstawił swój program. Wydaje się, że jest to nielogiczne, byśmy mogli dyskutować o formalnym kandydacie zgłoszonym przez Polskę i Rada nie wysłuchałaby go na tym spotkaniu - powiedział Waszczykowski na wtorkowej konferencji prasowej w Brukseli.

Do środowego popołudnia nie pojawił się żaden inny oficjalny kandydat na szefa Rady Europejskiej poza dwoma Polakami. Z dotychczasowych deklaracji płynących ze stolic państw UE wynika, że Tusk cieszy się poparciem zdecydowanej większości.
Nominacja szefa Rady Europejskiej będzie pierwszym punktem obrad szczytu UE, który rozpocznie się w czwartek po południu. W tej części posiedzenie będzie prowadzić premier pełniącej przewodnictwo w UE Malty Joseph Muscat, a Tusk opuści salę obrad.
Zgodnie z traktatem lizbońskim Rada Europejska wybiera swojego przewodniczącego większością kwalifikowaną. Przepisy stanowią, że jego mandat jest jednokrotnie odnawialny. Regulacje są dosyć ogólne i nie opisują procedury zgłaszania kandydatów.

(ph)