Rybacy protestowali przed Morskim Instytutem Rybackim w Gdyni. Domagają się skrócenia okresów ochronnych na dorsza - najbardziej opłacanej bałtyckiej ryby, lub wypłaty rekompensat.

W tym roku nie tylko zmniejszono limit połowów dorsza, ale także wydłużono zakaz ich połowu. W poprzednim roku były to dwa miesiące, w tym aż 4,5 miesiąca. Rybacy nie godzą się na takie warunki; twierdzą, że ryb jest dużo, a takie ograniczenia prowadzą tylko do jednego – bankructwa.

Jeśli oni pozbawiają nas pracy przez 5 miesięcy, niech sami pozbawią siebie wypłat i niech zobaczą, jak się żyje - mówią rozgoryczeni. Rozumiemy pusty polski budżet czy też fakt, że ktoś w Brukseli nie upomniał się o nasze pieniądze. Rozumiemy tę nieudolność - jesteśmy humanitarni. Ale to nie może być podstawą naszego bankructwa!

W razie niespełnienia żądań rybacy zapowiadają, że nie będą przestrzegać okresów ochronnych.