Wciąż nie wiadomo, jaki gaz został rozpylony na korytarzach budynku szkoły podstawowej i gimnazjum w Zabrzu. Rano trzeba było ewakuować 500 uczniów. W szpitalu na obserwacji lekarze zatrzymali 25 z ponad 80, jakie przywieziono.

Jak powiedziała RMF dyrektor Śląskiego Centrum Pediatrii Maria Łukasik, stan dzieci jest bardzo dobry, ale ze względu na stres, jaki przeszły będą pod opieką lekarzy.

Strażacy i inspektorzy ochrony środowiska pobrali już próbki powietrza ze szkoły. Przebadano je w Instytucie Chemii Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Jednak nie stwierdzono w nich obecności żadnych toksycznych substancji.

Nie ma też pewności, że podobne badania wykonane przez Ośrodek Ostrych Zatruć w Sosnowcu pozwolą na doprecyzowanie, jaki gaz został rozpylony.

Wciąż nie wiadomo, kto rozpylił gaz. Sprawą zajęła się już policja.

Dwukrotnie podczas ostatniego tygodnia doszło z kolei do zatrucia uczniów ze szkoły podstawowej w Gąsawie. Wczoraj do szpitala trafiło 59 dzieci. Na obserwacji przebywa już tylko 4 z nich. Dziewczynki skarżą się na złe samopoczucie, ale ich zdrowiu nic nie zagraża – mówi jeden z pracowników szpitala w Żninie.

Nadal trwają także ustalenia, co było przyczyną zatrucia. Substancja była bezwonna. Pobrano próbki powietrza do badań i dopiero po ich zakończeniu być może uda się ustalić źródło skażenia - mówią strażacy.

W tej samej szkole, tydzień temu doszło do podtrucia 30 uczniów. Wówczas do budynku przeniknęły z rur kanalizacyjnych opary substancji ropopochodnych.

Foto: Archiwum RMF

23:50