Zawód – żebrak. Tak na pytanie o profesję mogliby odpowiedzieć mieszkańcy rosyjskiej wioski w republice Mordowia, oddalonej o sześćset kilometrów od Moskwy, którzy od kilkuset lat utrzymują się z żebrania.

- Zastukasz do drzwi i mówisz: wybaczcie, gospodarzu lub gospodyni. Spaliliśmy się, nic nie zostało, nie ma co jeść i pic, ani łyżek, ani garnków - taki stały zestaw zaklęć wykorzystują mieszkańcy położonej na głębokiej prowincji wioski Ruskie Najmany. Zawsze jednak wyruszają do innych wiosek, by tam chodzić po prośbie, grając pogorzelców.

Mieszkańcy Ruskich Najmanów, którzy uczciwie pracowali przez całe życie, przeganiają żebraków. Można tu dostrzec nutkę zawiści – na zbieraniu jałmużny w ciągu miesiąca zarabia się nawet równowartość czterech tysięcy złotych. Nie wiadomo dokładnie, ilu spośród 800 mieszkańców wioski trudni się żebractwem. Władze nie potępiają takiego sposobu zarabiania na życie. Jest to w końcu miejscową tradycją, której korzenie sięgają XVII wieku.