Pani minister milczy, bo nie ma nic do powiedzenia, nie ma możliwości zaprzeczenia temu, co mówiła pani red. Wojciechowska - mówi RMF Janusz Rolicki, lewicowy publicysta. Z przesłuchania dziennikarki PAP przed komisją śledczą wynika, że Aleksandra Jakubowska gdzieś kłamie.

Tomasz Skory: Jest pan byłym naczelnym „Trybuny”, z tego względu może pan wyjaśnić szczególny fenomen w rządzie Leszka Millera – Aleksandrę Jakubowską mianowicie. Wiceminister kultury w zagadkowy sposób związana z zanikiem słów „lub czasopism” z projektu ustawy o mediach, obecnie szefowa gabinetu politycznego premiera. Skąd się biorą "wielkie plecy" Aleksandry Jakubowskiej?

Janusz Rolicki: Ja wiąże to z tym, że ośrodek decyzyjny musiał być koło premiera. Pani Jakubowska była natomiast matką tej ustawy i w gruncie rzeczy, jako ta osoba kręciła w tym interesie. Uważam, że ta ustawa odgrywała w założeniach ogromne znaczenie, bo SLD szło do władzy nie na jedną kadencję, tylko szło do władzy na kilka kadencji - zresztą podobnie zachowywał się AWS cztery lata wcześniej – i do tego oczywiście były potrzebne media.

Tomasz Skory: A tymczasem zeznania złożone przez dziennikarkę PAP-u przed komisją śledczą wyraźnie poświadczają, że bez Aleksandry Jakubowskiej Rywin nie mógł czegokolwiek komukolwiek proponować, a mimo to pani minister po pierwsze – wyniośle milczy, a po drugie – pozostaje na stanowisku, jak nie przymierzając Robert Kwiatkowski czy Włodzimierz Czarzasty, że o Janinie Sokołowskiej nie wspomnę.

Janusz Rolicki: Pani minister milczy, bo wyraźnie nie ma nic do powiedzenia, nie ma możliwości zaprzeczenia w sposób jednoznaczny temu, co mówiła pani red. Wojciechowska. W tej sytuacji nie pozostaje jej nic innego, z tym że te zjawiska, które obserwujemy wynikają z tego, że mamy do czynienia z gniciem SLD, to znaczy jest to proces rozkładu formacji - taki rozkład może być długi, krótki - w tym przypadku mamy do czynienia z procesem, który może trwać rok, może nawet więcej, ale w tym okresie pękają pewne więzi, ludzie zaczynają sobie wzajemnie niedowierzać, a jednocześnie przestają się bać premiera. Ja sądzę, że pani Jakubowska z racji swego zaangażowania w całą ustawę byłaby nawet trudna do usunięcia w tej chwili, stąd ta jej pozycja szczególna.

Tomasz Skory: Z całą pewnością Aleksandra Jakubowska stanowi kłopot dla sejmowej komisji śledczej, o czym świadczą najlepiej słowa przewodniczącego komisji Tomasza Nałęcza: Pewnie będę musiał zwołać w tym tygodniu (...) posiedzenie komisji na 10–15 minut, (...) by posłowie mogli zgłosić wniosek o powołanie pani minister Jakubowskiej jako świadka. Spodziewa pan się, że zeznania pani minister Jakubowskiej cokolwiek posuną do przodu? Uda się jej obronić?

Janusz Rolicki: Będzie mogła jedynie twierdzić, że pani red. Wojciechowska mówiła niedokładnie i w tym upatruje pewne szanse zagmatwania tego obrazu.

Tomasz Skory: A propos gmatwania – w SLD trwa szumnie zapowiadana, pochłaniająca wiele energii weryfikacja kadr. Czy według pana można zweryfikować kadry, pytając np. o obsługę komputera, a nie pytając o karalność.

Janusz Rolicki: Ta cała weryfikacja, tak samo jak poprzednio powołanie urzędu rzecznika czy powołanie komisji etyki, to są ruchy pozorne, które były obliczone na to, by pokazać społeczeństwu, że kierownictwo SLD chce walczyć o czystość tej partii, stąd mnie nie dziwi, że właściwie z tej weryfikacji wyniknie właściwie tylko to, że ludzie niewygodni zostaną usunięci i w gruncie rzeczy na tym się to skończy.

Tomasz Skory: A nawet to niekoniecznie – wiemy np. o byłej wiceprezydent Szczecina z ramienia SLD, która została zatrzymana przez ABW w związku z oskarżeniem o oszustwa na podatku VAT i wyprowadzenie z jednej z firm ponad 1 mln zł. Ta pani pozostaje radną. Co na te zarzuty mówią klubowi koledzy, radni SLD, o to zapytałem szczecińskiego reportera RMF.

Piotr Lichota: Wydaje się, że SLD-owscy radni nie potraktowali na serio prokuratorskich zarzutów. Wprawdzie zorganizowali nadzwyczajne posiedzenie klubu, ale dyscyplinarnych kroków wobec Elżbiety M. nie podjęli. Pani M. zapewniła radnych SLD, że jest niewinna. Radni stwierdzili więc, że nie można jej od razu przekreślać. Zaproponowali jej jednak, by sama dobrowolnie zawiesiła swoje członkostwo w radzie. Choć od tej propozycji minęły dwa dni, pani radna nie podjęła jeszcze decyzji. I w ten oto sposób, w Radzie Miasta Szczecina zasiada człowiek, oskarżony o malwersacje finansowe.

Tomasz Skory: Wszystko się zgadza z tym, co pan mówi. „Ściema”, jak mawia młodzież, zagmatwanie.

Janusz Rolicki: To jest działanie, które charakteryzuje SLD przez cały czas. Ostatnio mamy przecież wysyp afer i SLD zawsze zachowuje się jednakowo, tzn. stara się przeciągnąć decyzję i odwoływać się do prokuratury, pokazywać, że nie można działać w sytuacji, gdy nie ma orzeczenia sądowego. A ja muszę powiedzieć, że się generalnie jednego obawiam, że mamy w tej chwili okres schyłkowy, ten okres agonii SLD i boję się, że się powtórzy sytuacja z końcówki AWS, kiedy nam wyskoczyły te afery Wieczerzaka i inne. To znaczy, że zacznie się po prostu rwanie tego sukna pod tytułem Rzeczpospolita.

11:00