„Połączenie BOR z Żandarmerią Wojskową to nieporozumienie. Żandarmeria to wojsko, niech się skupi na pilnowaniu naruszeń prawa przez żołnierzy, a niech nie zastępuje służb cywilnych” – mówił gen. Adam Rapacki o ewentualnym połączeniu tych dwóch organów. „BOR-owi potrzeba stabilizacji, mądrych szefów z doświadczeniem, którzy potrafią postawić twarde warunki osobom ochranianym” – mówił gość Marcina Zaborskiego w RMF FM potrzebnych zmianach w Biurze Ochronie Rządu. „Największa ilość wpadek Biura Ochrony Rządu jest związanych z tym, że politycy wybierając kierownictwo BOR wybierają swoich kolegów, a nie patrzą przez pryzmat kwalifikacji. Przez takie kumplowanie się nieprzestrzegane są procedury i nie ma twardych zasad w formacji” – komentował Rapacki. „Szefowie BOR powinni chronić i przestrzegać przed takimi sytuacjami, kiedy funkcjonariusze wchodzą w zbyt bliskie relacje z osobami ochranianymi. To skutkuje takimi wpadkami, jak stara opona, nieprzypilnowanie samochodu prezydenta, niewłaściwa reakcja w ruchu drogowym” – mówił gość RMF FM.

Marcin Zaborski, RMF FM: Wiemy, że będą zmiany, nie wiemy jeszcze jakie - BOR czeka na reformę. Czego najbardziej potrzebuje dzisiaj Biuro Ochrony Rządu?

Gen. Adam Rapacki: BOR-owi potrzeba stabilizacji, BOR-owi potrzeba mądrych szefów - z doświadczeniem; takich, którzy potrafią postawić twarde warunki politykom, osobom ochranianym, po to, aby nie wymuszano rozwiązań niekoniecznie zgodnych z procedurami.

A potrzebne jest wzmocnienie pozycji szefa BOR, jego usamodzielnienie, zmiana statusu?

Szef BOR ma dzisiaj niezależną pozycję. Odpowiada za ochronę najważniejszych osób w państwie, najważniejszych obiektów w państwie, ochronę placówek dyplomatycznych. I w tym zakresie jego autonomia jest duża.

A szefowie MSWiA przekonują, że powinna być większa, bo nie może być tak, że on musi za każdym razem prosić o akceptację decyzji kierownictwo ministerstwa, tylko powinien być samodzielny w podejmowaniu decyzji.

Część tych uprawnień można równie dobrze scedować na szefa BOR, i tutaj ma absolutną autonomię w zakresie zarządzania. Nie widzę tutaj jakichś potrzeb zmian prawnych.

Prawo podsłuchiwania i przeglądania maili dla Biura Ochrony Rządu - potrzebne?

Dostanie takiego prawa będzie wymagało nauczenia się i pozyskania do pracy kilkudziesięciu, a może nawet powyżej 100 funkcjonariuszy. I ci funkcjonariusze będą musieli prowadzić czynności operacyjno-rozpoznawcze wobec osób, które stanowią jakieś zagrożenie dla VIP-ów w państwie.

Ale może dzięki temu praca będzie sprawniejsza, jeśli chodzi o BOR?

Dzisiaj te zadania realizuje Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policja, i wspiera BOR w tym zakresie. Natomiast dodanie takiego uprawnienia dla BOR będzie wymagało potężnego rozbudowania samej struktury. I czy tu się poprawi bezpieczeństwo VIP-ów - śmiem wątpić. 

A połączenie Biura Ochrony Rządu z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego byłoby dobrym rozwiązaniem?

Były rozważane warianty połączenia BOR bardziej z policją, bo wtedy przy dużych zabezpieczeniach, tak czy siak to policja realizuje zabezpieczenie tego dużego pierścienia albo skupia się tylko na najważniejszych osobach. Taki scenariusz również w przeszłości i ja rozważałem.

I co z tego wyszło?

Od tego zamiaru odstąpiłem...

Dlaczego?

... Uznając, że jest pewna autonomia BOR, jest już pewna tradycja - to już jest kilkadziesiąt lat funkcjonowania w takiej strukturze. I uważałem, ze to Biuro współpracując z innymi partnerami, może spokojnie i dobrze realizować zadania, które przed nimi są stawiane.

A gdyby połączyć BOR z Żandarmerią Wojskową?

To jest zupełne nieporozumienie, bo ŻW to jest wojsko. Żandarmeria niech się skupi na pilnowaniu naruszeń prawa przez żołnierzy, a nie zastępowaniu służb cywilnych w innych dziedzinach. Tutaj akurat jestem zdecydowanym przeciwnikiem takiego rozwiązania.

Kiedyś stawał pan w obronie BOR-u i mówił, że funkcjonariusze to nie są niańki czy lokaje. Myśli pan, że to jest przeszłość; że ta choroba w Biurze Ochrony Rządu kompletnie odeszła w zapomnienie?

Obawiam się, że nie, i tutaj dostrzegam największą ilość wpadek BOR. Wpadek związanych z tym, że politycy wybierając kierownictwo BOR, dobierają swoich kolegów, a nie patrzą przez pryzmat kwalifikacji, doświadczenia, pewnej charyzmy i mądrego zarządzania tą jednostką. I to powoduje, że później takie kumplowanie się i załatwianie sobie stanowisk poprzez dobre relacje z politykiem, powoduje, że nieprzestrzegane są procedury i że nie ma twardych zasad obowiązujących w formacji.

Bartłomiej Sienkiewicz w jednej z nagranych rozmów - podsłuchanych - stwierdzał, że oficerowie BOR cierpią na tzw. syndrom sztokholmski, czyli zaprzyjaźniają się z politykami.

Tego być nie powinno. Szefowie BOR powinni chronić i przestrzegać przed takimi sytuacjami, gdzie funkcjonariusze BOR wchodzą w zbyt bliskie relacje z osobami ochranianymi. Naturalne jest, że oni wchodzą, bo liczą, że poprzez te dobre relacje załatwią sobie stanowiska - i życie pokazuje, że niestety to jest prawda. Tylko to skutkuje takimi wpadkami jak stara opona, nieprzypilnowanie samochodu prezydenta, niewłaściwa reakcja w ruchu drogowym.

A czy zarobki funkcjonariuszy BOR są adekwatne do obowiązków, które wykonują?

Zarobki są porównywalne do średnich zarobków policjanta, funkcjonariusza służb specjalnych...

Zaglądam do dziennika ustaw i do stawek zaszeregowania w BOR. Ta najniższa stawka dla etatowego szeregowego w najniższej grupie uposażenia - 1590 zł.

To jest najniższa. Do tego dochodzą pewne dodatki - pensja netto będzie wyższa. Trzeba brać pod uwagę również to, że gro funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu pilnuje obiektów, ważnych z punktu widzenia państwa, czy to urzędowych budynków administracji państwowej, czy też jakichś obiektów specjalnych. Tam te kwalifikacje funkcjonariuszy nie są wymagane aż takie wysokie i tam te wynagrodzenia nie powinny być aż takie wysokie. Natomiast ci, którzy rzeczywiście odpowiadają za bezpieczeństwo personalne najważniejszych osób, od których wymagane są najwyższe umiejętności w zakresie technik walki, strzelania, jazdy samochodem... Tutaj te wynagrodzenia powinny być zdecydowanie wyższe.

Szef MSWiA zapowiada podwyżki - 250 zł średnio dla funkcjonariuszy w różnych służbach, i przy okazji piszę w liście do policjantów, że ustawa dezubekizacyjna nie będzie obejmowała byłych milicjantów, a tylko funkcjonariuszy SB. Czy Stowarzyszenie Generałów Policji RP, którym pan kieruje, w związku z ta deklaracją odstępuje od krytyki, od zapowiedzi skarżenia tej ustawy w Strasburgu?

Nie, nie odstępuję, bo ta ustawa nie dotyczy tylko i wyłącznie funkcjonariuszy walczących z opozycją w przeszłości. Ta ustawa obejmuje swoim zakresem m.in. funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu; m.in. takich milicjantów, którzy w przeszłości byli komendantami rejonowego urzędu spraw wewnętrznych. Oni odpowiadali za pion milicyjny w tamtym czasie. Ale ponieważ byli komendantami, a w strukturze był jakiś tam fragmencik związany ze Służbą Bezpieczeństwa, to również tych milicjantów ta ustawa obejmuje. 

Państwo mówią, że ustawa jest niesprawiedliwa i restrykcyjna, a minister spraw wewnętrznych przekonuje, że to zniesienie - jak mówi - przywilejów związanych z pracą w aparacie represji PRL jest aktem sprawiedliwości społecznej.

Nie, to nie jest żaden akt sprawiedliwości. To jest akt zemsty na byłych funkcjonariuszach. Ja rozumiem, że obniżono wynagrodzenie funkcjonariuszom, którzy walczyli z opozycją i tutaj byliśmy zgodni za tym, że oczywiście te emerytury powinny być obniżone, natomiast nie zero procent za każdy rok służby, tylko mówimy 0,7 proc., tak jak jest rok nieskładkowy, bo dzisiaj skazany ma wyższe uprawnienia do emerytury - bo jemu liczy się 0,7 proc. za każdy rok - natomiast tych funkcjonariuszy spycha się na margines, na najniższą...

Czyli Strasburg.

Absolutnie. I Polska będzie przegrywała procesy indywidualne.

"Słowik", "Parasol", "Młody Wańka". Znów słyszymy o członkach mafii pruszkowskiej, trafili właśnie do aresztu. Mamy powrót do dawnego układu przestępczego w Polsce?

Może nie w takim kształcie, nie w takich rozmiarach jak kiedyś, ale okazuje się, że dawny zarząd Pruszkowa wrócił do "biznesu", tylko nie był to już "biznes" o charakterze takich siłowych działań, kryminalnych, a bardziej związanych z wyłudzeniami VAT-u, przestępstwami gospodarczymi. Okazało się, że Centralne Biuro Śledcze Policji prowadzące śledztwo, po raz kolejny dowody wskazujące, że zarząd Pruszkowa wrócił do przestępczej działalności.