Minister sprawiedliwości Lech Kaczyński na spotkaniu z prezesami sądów okręgowych zalecił im dyscyplinę finansową - dowiedziała się nieoficjalnie sieć RMF FM. Sprawa jest gardłowa zważywszy na fakt, że w tegorocznej ustawie budżetowej na sądownictwo i tak przeznaczono już o 30 procent mniej nakładów niż w roku ubiegłym. Czy w takim razie polskim sądom może grozić paraliż?

Minister nie podał jednak szczegółowych wytycznych w jaki sposób sądy mają zaoszczędzić pieniądze, zwłaszcza gdy przybędzie im spraw o około 30 procent. Czy w takim razie polskim sądom może grozić paraliż? Nie wykluczone, że w sądach gdzie w kwietniu czy w maju wydano za dużo pieniędzy, może ich zabraknąć. Już teraz wiadomo, że pod koniec roku braknie środków na wydatki bieżące: prąd, światło, telefony, doręczanie wezwań czy opłacenie biegłych: "Gdyby miało się tak zdarzyć, że z tej puli środków, która i tak jest za mała, zostanie coś jeszcze odjęta, to właściwie można od razu wywiesić napis, że sądy zaprzestały działalności do 1 stycznia 2002 roku z powodu baku środków finansowych." – powiedział sieci RMF FM, sędzia Irena Kamińska, rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa. Jak uzdrowić tę tragiczną sytuację finansową polskich sądów? Sędzia Kamińska uważa, że przede wszystkim powinna zostać zmieniona ustawa o komornikach. Obecnie to sądy płacą komornikom – czyli funkcjonariuszom państwowym – środki tytułem egzekucji zasądzanych na rzecz Skarbu Państwa. A te z reguły są bezskuteczne. Są to kwoty znaczące – np. w przypadku łódzkiego sądu, jest to mniej więcej tyle ile można przeznaczyć na działanie sądu do końca roku. Należałoby także uprościć procedury sądowe – na prostszy proces wydaje się mniej pieniędzy.

Tyle odgórnych, ministerialnych zaleceń. Nasi reporterzy postanowili jednak sprawdzić jak wygląda to w praktyce. W pomorskich prokuraturach rejonowych, w ramach oszczędności pracujący tam prokuratorzy już od piątku nie mogą dzwonić ze swoich telefonów służbowych, nawet jeśli sprawa jest nie tylko służbowa, ale i nie cierpiąca zwłoki. Prokuratorom zablokowano telefoniczne wyjścia na miasto i kraj, a także na komórki. Jak w takim razie radzą sobie prokuratorzy, a przede wszystkim po co im telefony skoro nie mogą z nich korzystać? O tym w relacji naszego trójmiejskiego reportera Roberta Gusty:

Z Gdańska przenosimy się do Rzeszowa. Tam, co prawda prokuratorom nie odłączono jeszcze telefonów, ale za to brakuje im pieniędzy na kupno papieru do faxu. To jednak nie wszystko. Na co jeszcze rzeszowskim sądom brakuje pieniędzy Posłuchaj relacji naszego reportera Piotra Stabryły:

Największe jednak kroki w kierunku oszczędności podjęto we Włocławku. Tam najwyraźniej stwierdzono, że po co oszczędzać na telefonach, czy też papierze do faksu skoro można od razy zlikwidować cały sąd. We Włocławku od 1 lipca przestanie pracować Sąd Okręgowy. Miałoby to przynieść ministerstwu spore oszczędności. Włocławscy sędziowie pytają jednak czy w ogóle przyniesie to jakąś korzyść. Z jednej strony zostanie zlikwidowanych kilka stanowisk, np. prezesa i wiceprezesa ale będzie to niewielki zysk bo chodzi jedynie o parę dodatków funkcyjnych. Natomiast koszt samego przekształcenia sądu w ośrodek zamiejscowy sądu w Toruniu będzie bardzo duży. Potrzebne będą nowe druki, tablice, pieczątki. Sędziowie przypominają także, że już w październiku polskim sądom przybędzie do kilku do kilku tysięcy spraw. Zgodnie z zapisami w Konstytucji przestaną istnieć kolegia ds. wykroczeń. „Te wykroczenia przejdą do sądu. W skali okręgu włocławskiego jest to ponad 9000 tysięcy spraw, które przejdą do sądu. Ktoś musi orzekać w tym zakresie. Tu jest niepotrzebna redukcja, tylko wzmocnienie sądownictwa przez nowe etaty” – powiedział Stanisław Iglewski, prezes Sądu Okręgowego we Włocławku i dodał, że nie jest pewne czy do tego czasu włocławskiemu sądowi nie zabraknie pieniędzy na funkcjonowanie.

No cóż, pozostaje tylko czekać na efekty tak daleko posuniętej oszczędności w sądownictwie. Oby nie były one opłakane...

foto Archiwum RMF FM

12:30