Do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia przeciwko 5 policjantom, którzy współpracowali ze złodziejami samochodów. Przestępcy mają na swym koncie kradzież kilkuset aut. Wpadli dzięki zeznaniom skruszonego gangstera.

Dochodzenie w tej sprawie od kilku lat prowadziła katowicka prokuratura okręgowa. Okazało się, że trop wiedzie do bossów pruszkowskiej mafii.

Otóż na Śląsku w ręce policji wpadł skruszony gangster – Igor Ł. ps. Patyk, który jest świadkiem koronnym w procesie pruszkowskim (będzie występować jako oskarżony). Teraz jednak jego zeznania pozwoliły zatrzymać wszystkich podejrzanych.

Przez kilka lat 5 warszawskich policjantów miało przyjąć od szajki ok. 16 tys. dolarów. W zamian za to udostępniali złodziejom policyjną bazę danych, ukrywali skradzione auta, utrudniali prowadzone postępowania.

Mechanizm działania – mówił dziennikarzom prokurator Tomasz Tadla - był zawsze podobny. Oni kradli samochód, kilkanaście minut później otrzymywali telefon od policjanta, że zostali rozpoznani; że policja wie, że to są oni; że będą mieli kłopoty. Padała propozycja - konkretna kwota, umawiali się na stacji benzynowej, otrzymywali pieniądze i sprawy nie było.

W mieszkaniu policjantów znaleziono nielegalną amunicję, adresy i telefony kontaktowe związane z pruszkowską mafią. Jeden z funkcjonariuszy miał w swej szafce narkotyki.

Byłym policjantom grożą kary 10 lat więzienia. Złodzieje mogą posiedzieć za kratkami o dwa lata krócej.

05;50