Kobiety coraz częściej zadają sobie pytanie co możemy zrobić, żeby było nas więcej w miejscach, w których zapadają decyzje.

Najczęstszą odpowiedzią jaką słyszą jest: postarajcie się o parytet, zwany w Skandynawii odwrotną dyskryminacją, a we Francji - zebrą. Jest to sytuacja, w której w parlamencie połowę miejsc zajmują kobiety. Czy parytet ma szansę w Polsce? Takie pytanie reporter RMF FM Paweł Płuska zadał Jolancie Kwaśniewskiej: "Myślę, że ciągle jest zbyt mały lobbing na rzecz kobiet, jeśli chodzi o uczestnictwo pań w życiu politycznym na szczeblu parlamentarnym, rządowym, zajmowania wysokich stanowisk w dużych firmach:

Jolanta Kwaśniewska przyznaje, że kobiety same są sobie winne - choć jest nas więcej, nie głosujemy na swoją płeć, lecz na mężczyzn: "My jesteśmy bardzo często mało solidarne. Kiedy wśród nas jest kobieta, którą można by promować, której się powiodło, to cała reszta kobiet myśli jak jej przeszkodzić. My nie umiemy wzajemnie siebie wspierać, nie umiemy się sprzedawać, bardzo często nie doceniamy siebie".

Na pytanie czy pierwsza dama da nam przykład i zdecyduje się wystartować w wyborach prezydenckich za pięć lat, Jolanta Kwaśniewska odpowiedziała: "Ja bardzo często jestem namawiana do takiego kroku. (...) w polityce jest tak mnóstwo brudu. Jak myślę o tej kampanii, którą dopiero przeżyliśmy, ja nie umiem w ten sposób działać. Ja takich brudnych chwytów nie znoszę. My co pięć lat mamy do czynienia z taką głupawką wyborczą".

08:25