Wprawdzie odcinek autostrady A4 między Chorzowem a Gliwicami jest już gotowy, to wciąż nie oddano go do użytku. Powód? Opóźnienie prac związane jest z usuwaniem szkód górniczych.

Pod autostradą A4 przebiegają korytarze czynnej kopalni Polska Wirek w Rudzie Śląskiej. Na powierzchni na długości kilkuset metrów zapadły się skarpy, osunięcia ziemi wahają się od 80 cm po jednej do 1,5 m po drugiej stronie. Okazało się też, że jezdnie nie mają odpowiednich kątów nachylenia, by odprowadzać zbierającą się wodę.

Ponadto na tym odcinku do dziś nie ma ścieralnej warstwy asfaltu. Będzie ja można położyć dopiero za kilka miesięcy.

Do szkód tylko częściowo przyznaje się Kompania Węglowa. Wystąpiły tam także czynniki pozagórnicze, które miały wpływ na to uszkodzenie – tłumaczą władze kopalni. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad jest jednak pewna, że są to szkody górnicze. Starty ocenia się na 2 mln euro. Kompanii na tyle nie stać. Trwają negocjacje, jeśli nie zakończą się ugodą, sprawa może trafić do sądu.

Nowym odcinkiem autostrady kierowcy pojadą za 10 dni - tak przynajmniej obiecuje katowicki oddział budowy dróg i autostrad. Teraz czeka na zgodę wojewody na użytkowanie odcinka, który trzykrotnie skróci czas dojazdu z Chorzowa do Gliwic.