W Lublinie konie przegrały ze skuterami. Lubelscy strażnicy miejscy nie będą już patrolować rejonu Zalewu Zemborzyckiego i Bystrzycy na grzbiecie konia. Takie patrole od kilku lat zaczynały się wiosną i trwały do jesieni. W tym roku strażnicy przesiądą się z siodeł na siodełka... małych skuterów.

Powodem tej zamiany były przede wszystkim pieniądze. Dwa skutery będą kosztować ok. 10 tys. zł i posłużą kilka lat. Na cztery konie każdego sezonu wydawano ok. 50 tys. zł.

Skutery mają też inne zalety, którymi górją nad końmi - są szybsze i mogą pracować na dwie zmiany - twierdzi komendant straży miejskiej Waldemar Wieprzowski: Służba na koniach wiąże się z przygotowaniem zwierzęcia do tej pracy, z dojechaniem w rejon służbowy. To zajmowało dwie godziny. I taka sama sytuacja była pod koniec służby. Przecież zwierzę trzeba odprowadzić do stajni, oporządzić. W ten sposób czas efektywnej służby się skracał do minimum.

Taki więc patrol konny, zamiast ośmiu, w rzeczywistości pracował cztery godziny. Do tego – jak dodaje komendant Wieprzowski – koń mógł się wystraszyć, kogoś kopnąć czy ugryźć. Tak więc ułańska fantazja przegrała z nowoczesnością.

FOTO: Archiwum RMF

19:20