Około 150 osób - głównie członków rodzin zmarłych marynarzy - wzięło wczoraj udział w krótkiej ceremonii na Morzu Barentsa w miejscu, gdzie przed dziesięcioma dniami zatonął rosyjski okręt podowodny "Kursk".

Krewni i bliscy ofiar zostali zawiezieni na miejsce przez statek pasażerski "Kławdia Jelanskaja". Jeden z rzuconych do morza wieńców pochodził od prezydenta Rosji Władimira Putina i rosyjskiego rządu.

Wcześniej w Widiajewie w obecności rodzin ofiar katastrofy położono kamień węgielny pod pomnik marynarzy z "Kurska". Najlepszym pomnikiem dla poległych będzie to, jeśli nigdy ich nie zapomnimy" - mówił w trakcie uroczystości wiceadmirał Władimir Dobroskuczenko.

W obu ceremoniach wzięła udział tylko 1/3 rodzin ofiar tragedii. Pozostali konsekwentnie odmawiają uczestnictwa w jakichkolwiek ceremoniach - chcą, by najpierw z zatopinego okrętu wydobyto ciała ich bliskich.

Możesz także posłuchać relacji naszego moskiewskiego korespondenta Andrzeja Zauchy RMF FM:

07:30