Kto ma prawo czerpać z nich zyski? Kto ma prawo decydować, kiedy i gdzie mogą się ukazać? Wydawało się, że odpowiedź na te pytania była jasna od czasu, gdy żona zmarłego tragicznie lidera grupy Kurta Cobaina zawarła porozumienie z pozostałymi członkami zespołu. Po latach jednak obie strony spotkają się w sądzie.

Obie strony oskarżają się o chęć przejęcia całej spuścizny grupy, która na początku lat’90 stała się najbardziej znanym przedstawicielem tak zwanego brzmienia Seattle. Na pozór chodzi o jedną piosenkę śpiewaną przez zespół na koncertach w 1993 roku, prawdopodobnie ostatnią, którą Cobain nagrał przed śmiercią. Koledzy chcieli włączyć ten utwór do mającej się ukazać jesienią płyty, jednak nie zgodziła się na to żona Cobaina i wygrała. Sprawa jest o tyle istotna, że muzycy uważają tę piosenkę, która występowała pod różnymi tytułami za bardzo istotny element spuścizny Cobaina. Złożone do sądu wnioski pokazują, że i Curtney Love i członkowie grupy są w stanie posunąć się daleko. Ona twierdzi, że tylko Cobain był prawdziwym twórcą tej grupy. Oni, że Curtney traktuje spuściznę instrumentalnie, tak jak na przykład wtedy, gdy prosiła ich o zgodę na wykorzystanie utworu „Smells like teen spirit” w filmie „Moulin Rouge”, w którym postarała się o główną rolę. Zapewne wiele ciężkich słów padnie zanim sąd rozpatrzy sprawę pod koniec przyszłego roku.

21:50