Setki osób nadal uważanych jest za zagione po ataku na pociąg w Angoli, w którym zginęło ponad sto osób. Pociąg najechał na podłożoną na torach minę przeciwczołgową. Następnie został zaatakowany przez zbrojne grupy mężczyzn. Według naocznych świadków strzelali oni do wszystkich pasażerów, którzy przeżyli eksplozję.

Pociąg jechał ze stolicy Angoli, Luandy do miasta Dondo. W składzie znajdowały się cztery wagony osobowe, dwa towarowe i dwie cysterny. Jechało nim około 500 osób. Według radia rządowego, w piątek partyzanci z UNITY podłożyli minę przeciwpancerną pod tory kolejowe, 150 kilometrów na południowy wschód od Luandy, a potem ostrzelali skład. W ataku zginęło około stu osób, rannych zostało blisko 120 dalszych. Atak przeprowadzili rebelianci z grupy UNITA, którzy od 1975 roku prowadzą wojnę z rządem. Jak podają świadkowie, po wybuchu miny i wykolejeniu się pociągu, skład został ostrzelany. UNITA przeprowadziła ostatnio kilka akcji terrorystycznych - żadna jednak nie miała tak krwawego charakteru.

Rys. RMF

08:30