„Mam niedosyt informacji związany z pracami ze smoleńską podkomisją powołaną przez resort obrony narodowej” – przyznaje w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Elżbieta Kruk. Posłanka PiS pytana o to, ile razy zebrał się w tej kadencji parlamentarny zespołu ds. zbadania katastrofy przyznaje: „Ani razu.” Dodaje w rozmowie z Marcinem Zaborskim: „Nie widzę potrzeby, żeby zespół parlamentarny ws. Smoleńska działał”. Deklaruje jednak: „Zwrócę się do przewodniczącego Jacka Świata z wnioskiem, byśmy zebrali się na następnym posiedzeniu”.

Marcin Zaborski, RMF FM: Co to znaczy "mieć krew na rękach"?

Elżbieta Kruk: To znaczy być odpowiedzialnym pewnie za coś tragicznego.

Zaglądam do słowników i czytam: "zadać komuś śmierć", "popełnić zbrodnię", "pośrednio albo bezpośrednio odpowiadać za czyjąś śmierć". A takich właśnie słów użył dzisiaj wiceszef MON (Bartosz Kownacki) zwracając się do posłów Platformy Obywatelskiej, i mówił o Smoleńsku. Posłowie Platformy mają krew na rękach, czyli zadali komuś śmierć?

Też używa się pewnych określeń przenośnie, panie redaktorze, nie dosłownie. I w sposób oczywisty pan minister Kownacki w tym sensie użył tego słowa.

To jaka jest ta przenośnia w tym przypadku?

Chodzi oczywiście o to nadmierne pobudzenie posłów PO związane z tym zdarzeniem - kolizją, której uległa kolumna pani premier i tym, co się działo...

No tak, bo politycy PO pytają o wypadek pani premier, a wiceminister obrony odpowiada: Macie krew na rękach 96 osób.

To jest takie zdumiewające, takie rzeczywiście nadmierne reakcje, robienie burzy w szklance wody tak naprawdę. Mówię o przesadzaniu w stosunku do tego, co się zdarzyło i ocenie jak działa BOR a ocenie tego, co się stało 10 kwietnia 2010 roku i jak to zostało przygotowane.

Ale o czym była ta dzisiejsza dyskusja? Przypomnijmy słuchaczom albo powiedzmy tym, którzy nie wiedzą. Skąd się wzięła, jakie było pytanie, które zadali politycy Platformy?

Ale to jest nie tylko istotne...

Nie, nie, to jest istotne, bo od tego się zaczęło.

Nie, bo istotny jest kontekst. My jesteśmy w debacie publicznej, tak? To jest jeden z elementów debaty publicznej.

I w tej debacie w Sejmie posłowie Platformy pytają: "Ile było lotów pani premier wojskową CASĄ?" Na co wiceminister obrony odpowiada: "Nie macie prawa moralnego o to pytać, bo macie krew 96 osób na rękach. Robiliście chocholi taniec przez ostatnich kilka lat".

No właśnie - chocholi taniec przez ostatnich kilka lat w sprawie bezpieczeństwa lotów VIP-ów - powiedzmy tak to w ten sposób. Ten chocholi taniec trwał, w związku z tym został przygotowany ten lot 10 kwietnia do Smoleńska prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego tak, jak został przygotowany. Przecież wiemy, są już oskarżenia wobec funkcjonariuszy BOR-u, postępowania (z tym) związane, jest wiele opinii na temat tego, jak to zostało zorganizowane.

Czyli zła organizacja. Tymczasem szef MON kilka dni temu mówił w Monachium, że Smoleńsk to był jeden z etapów rosyjskiej agresji.

Ale przepraszam, to chyba nie jest do mnie pytanie, tylko do ministra, co przez to rozumiał.

Pani się śmieje, a to dosyć poważne oskarżenia. Smoleńsk jako etap rosyjskiej agresji.

Panie redaktorze, proszę moich uśmiechów - ja mam taki sposób ekspresji - nie traktować tak, że coś lekceważę, bądź niepoważnie traktuję - to jest bardzo poważna sprawa.

To ja poważnie pytam, pani poseł.

To ja odpowiem poważnie. Nie wiem, o co chodziło panu ministrowi obrony narodowej.

Pytam panią poseł Elżbietę Kruk, która pracuje w Zespole Parlamentarnym ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r. Ile razy zebrał się ten zespół?

Ten zespół się nie zebrał.

Powstał 4 miesiące temu, 21 października 2016 roku. To dlaczego się nie zebrał?

To jest pytanie do pana posła Jacka Świata, który jest przewodniczącym tego zespołu.

Zadawała pani to pytanie przewodniczącemu jako członek tego zespołu?

Nie, panie redaktorze, dlatego że nie uważam, że to jest aż taki palący problem, i prowadzone jest postępowanie przez prokuraturę; jest podkomisja stworzona w MON badająca tę kwestię, i to są właściwe miejsca. Nie ma aż takiej - w moim odczuciu - pilnej potrzeby pracy tego zespołu w tej chwili.

To po co ten zespół powstał, pani poseł? Przewodniczący Jacek Świat, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w chwili, kiedy ten zespół powstawał, mówił tak: "Jako parlamentarzyści mamy obowiązek monitorować to, co dzieje się w organach państwa, a więc: będziemy na bieżąco śledzić postępy prac prokuratury i podkomisji" - o której pani mówi - podkomisji MON. Na bieżąco śledzić... Czyli albo nie ma tych prac albo państwo zaniedbują to, do czego się zobowiązali.

Ja nie będę tutaj broniła, bo rzeczywiście zespół powstał i nie ma innej odpowiedzi -no nie pracuje w tej chwili, rzeczywiście. Pan mi zadał inne pytanie - to nie ja odpowiadam za prace tego zespołu. Czy upominałam się o to, żeby pracował? A ja nie widzę potrzeby w tej chwili, tak? Uważam, że wykonują swoje zadania organa państwa do tego powołane...

Śledzi pani pracę tych organów?

Tak, ja śledzę jako poseł, jako obywatel.

I jako poseł i jako obywatel śledzi pani pracę podkomisji w ministerstwie obrony. Co udało się tej komisji zrobić w ostatnich miesiącach?

I mam niedosyt informacji rzeczywiście. Zastanawiam się nad tym, dlaczego utrzymujemy rzeczywiście ten stan - to jest to moje pytanie, nie potrafię na nie odpowiedzieć, że te prace i postępowania są nadal w takim stopniu utajnione.

To być może zespół smoleński pod kierownictwem Jacka Świata, mógłby te pytania zadawać. Po to powstał.

Panie redaktorze, umówmy się tak. Zainspirował mnie (pan). Ja zwrócę się do pana posła Jacka Świata z wnioskiem żebyśmy się zebrali na następnym posiedzeniu, choć proszę pamiętać...

... Świetnie, ale nie zbędzie mnie pani tak łatwo, pani poseł. Na razie mamy doniesienia, że prace komisji...

...Nie, nie zbędę pana i też przypominam, panie redaktorze, że rzeczywiście z pewnych powodów praca w Sejmie w ostatnich czasach była przez jakiś czas zdestabilizowana.

Oczywiście, opozycja winna temu, że zespół parlamentarny w którym są posłowie PiS-u i senatorowie PiS-u nie działa, tak?

To pan powiedział, panie redaktorze. Ja powiedziałam, że przez znaczny czas praca w Sejmie była zdestabilizowana. My mamy pewne zaległości w tych miejscach, gdzie pracujemy - pracujemy jeszcze w komisjach sejmowych, tam, gdzie jest ta właściwa praca tocząca się w parlamencie. Jestem przekonana, że jeśli byłaby taka paląca potrzeba, ten zespół by się zebrał. Ale jeszcze takiej nie widziałam.

Pani poseł, tyle że Sejm to Sejm, a podkomisja pracująca w MON chyba nie ma związku z posłami opozycji, którzy blokują pracę parlamentu. A pamięta pani zapowiedzi tej komisji w MON: będzie spotkanie z szefową MAK-u; pokażemy dowody na fałszowanie odczytów z rejestratorów lotów; zbudujemy makietę tupolewa. I co się stało?

Panie redaktorze, to minęło już kilka lat. Wiele jest zaszłości, z którymi musi się ta podkomisja zetknąć, nad którymi musi pracować. To nie jest tak, że ona nie pracuje. Jestem przekonana, że to być może jest taka nasza wada - gdzieś źle funkcjonuje ta komunikacja z ludźmi, ten sposób informowania. I na pewno tutaj zgodzę się, że trzeba by było coś zmienić. Być może powołać rzecznika prasowego, który by w imieniu tej podkomisji się wypowiadał - pewnie tak. Ale uważam, że te pana pytania, jakby niedosyt, wynikają z braku wiedzy, czyli z braku komunikacji, niedostatecznej komunikacji podkomisji.

A propos komunikacji i wiedzy. Pani poseł, czuje się pani trochę ośmieszona przez prezes Polskiego Radia?

Ośmieszona?

Jest pani członkiem Rady Mediów Narodowych...

Tak, tak. Ja rozumiem.

... Ta Rada przeprowadziła konkurs na szefa Polskiego Radia. Radziła, uradzała, wybierała, wybrała. Prezes wybrany, kilkadziesiąt godzin później rezygnuje ze stanowiska.

Ja zrozumiałam pana pytanie, panie redaktorze. To moje zawieszenie to była tylko chwila namysłu, bo w tak ciekawy sposób zadane pytanie... Nie, panie redaktorze. Myślę, że jeśli ktoś tutaj został ośmieszony, to na pewno nie Rada. Choć niewątpliwie nam się nie udało.

Jeśli konkurs jest trzyetapowy, w tym rozmowy z kandydatami...

Ale panie redaktorze, nie dał mi pan dokończyć wypowiedzi.

Proszę bardzo.

Pani prezes po wyborze spotkała się z Radą Mediów Narodowych, po wyborze i swoim i zastępcy - wiceprezesa radia. Przyjęła naszą decyzję, zapowiedziała współpracę z zastępcą. Mało tego, udzieliła kilku wywiadów w tym zakresie, a po 24 godzinach zrezygnowała. Czy na pewno to Rada została ośmieszona, panie redaktorze?

To Rada wybrała tego człowieka, o którym później przewodniczący Rady mówi, że ten człowiek wykonał ruch, który nie tłumaczy się względami merytorycznymi.

Nie tłumaczy się...

Kruk w internetowej części o ustawie o wycince drzew: Wcale nie ma pewności, że niesie za sobą katastrofę

„My wcale nie mamy pewności, że ustawa o wycince drzew niesie za sobą taką katastrofę, jaką się wieszczy” – mówiła w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Elżbieta Kruk. „Poddaliśmy tę ustawę analizie i zapowiedzieliśmy, że w wyniku tej analizy zaproponujemy - jeśli dojdziemy do tego wniosku – odpowiednie poprawki. To nie jest tak, że idziemy w zaparte i twierdzimy, że świetną ustawę na pewno uchwaliliśmy. Być może popełniliśmy błąd. Dziś się nas epatuje tym, że się setki drzew wycina w Polsce, w Warszawie. Bez tego projektu w Warszawie rządzonej przez Hannę Gronkiewicz-Waltz wycięto prawie ćwierć miliona drzew” – oceniła poseł PiS. Mówiła też o sytuacji w mediach publicznych. „Konkurs na prezesa Polskiego Radia skończył się porażką” – przyznała dodając, że według niej nie ma potrzeby ponownego rozstrzygnięcia tego rodzaju. Marcin Zaborski pytał też o tradycyjną kwestię w Tłusty Czwartek. Ile pączków zjadła dziś poseł? Dowiecie się słuchając zapisu rozmowy.