Rząd nie mówi jednym głosem na temat ewentualnego sprowadzania do Polski chińskich szczepionek na koronawirusa. Co więcej, w tej sprawie nie ma porozumienia na linii Mateusz Morawiecki – Adam Niedzielski.

Premier nie ma nic przeciwko chińskim szczepionkom, minister zdrowia nie chce ryzykować - dowiadują się dziennikarze RMF FM. Kancelaria premiera, czy szerzej: otoczenie Mateusza Morawieckiego już od kilku tygodni interesuje się chińskimi szczepionkami i sonduje, jakie zdanie na ten temat mają Polacy.

Z dostawami preparatów takich firm jak Pfizer, Moderna i AstraZeneca jest problem, więc gdyby nagle "zalać" Polskę szczepionkami z Chin, to premier mógłby ogłosić sukces - informuje reporter RMF FM Krzysztof Berenda.

Nie ma na to jednak zgody szefa resortu zdrowia. Adam Niedzielski mówi wprost, że nie będzie ryzykował zdrowiem Polaków. Jego zdaniem, najpierw szczepionki z Chin trzeba dokładnie przebadać. Nie tylko w polskich laboratoriach, ale także europejskich.

"Tylko szczepionki zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków są bezpieczne"

Jak przekazał dziś rzecznik Komisji Europejskiej Stefan De Keersmaecker, jeżeli jakiś kraj UE dokona autoryzacji szczepionek z Chin czy Rosji, to zrobi to tylko na własną odpowiedzialność. 

Tylko o szczepionkach zatwierdzonych przez Europejskiej Agencję Leków możemy powiedzieć, że są bezpieczne i pewne - dodał.

Chińskie szczepionki. O co chodzi?

W Chinach opracowano dotąd - i dopuszczono już do stosowania - cztery szczepionki przeciwko Covid-19.

Chodzi o dwa preparaty opracowane w ramach państwowej grupy farmaceutycznej Sinopharm: przez filię w Pekinie i przez oddział w Wuhanie. Zatwierdzone zostały również szczepionka koncernu Sinovac i preparat stworzony wspólnie przez firmę CanSino Biologics i Akademię Wojskowych Nauk Medycznych.

Do faktycznego sprowadzenia do naszego kraju preparatów produkowanych w Państwie Środka potrzeba jednak, po pierwsze, badań - a kłopot z nimi jest taki, że ani polski Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, ani Europejska Agencja Leków nie przebadały jeszcze chińskich szczepionek. Nie było bowiem takich wniosków ze strony chińskiej.

Unijny nadzór można wprawdzie ominąć - zrobili to Węgrzy, którzy w ubiegłym tygodniu rozpoczęli szczepienia preparatem Sinopharmu.


   

Opracowanie: