Wczoraj przedstawiono treść inskrypcji, jaka ma się znaleźć na pomniku upamiętniającym Żydów, zamordowanych w Jedwabnem. Treść napisu została uzgodniona ze środowiskami żydowskimi, Kościołem Katolickim, władzami samorządowymi miasteczka, kombatantami oraz historykami i nie wzbudziła większych kontrowersji. Nie została jednak skonsultowana z językoznawcami, a oni właśnie mają zastrzeżenia do napisu.

Profesor Jan Miodek ma zastrzeżenia co do pewnego niefortunnego sformułowania. Chodzi mianowicie o zdanie "Pamięci Żydów z Jedwabnego i okolic, mężczyzn, kobiet, dzieci, współgospodarzy tej ziemi, zamordowanych oraz żywcem spalonych w tym miejscu 10 lipca 1941 roku". Imiesłów przymiotnikowy bierny „zamordowany” jest nadrzędny w stosunku do „spalonych żywcem”. To sformułowanie z punktu widzenia logiki nie jest dobre - twierdzi profesor Miodek. „Trzeba było się zdecydować, albo pozostać przy nadrzędnym pojęciu zamordowania, albo dać to szczegółowe określenie, że owi Żydzi zostali w stodole żywcem spaleni”. Taką samą opinię w rozmowie z radiem RMF FM wyraził profesor Jerzy Bralczyk: „Ponieważ chodziło o to, że oni zostali zamordowani przez spalenie żywcem, to właściwie w moim przekonaniu „zamordowanych” wystarczyłoby. Można byłoby dać przecinek”. Profesorowi Bralczykowi nie podoba się również zdanie "o rozpalonym przez niemiecki nazizm grzechu nienawiści". "Czy rozpalony przez Bułgarów czy Meksykanów już może być?" pyta retorycznie Jerzy Bralczyk.

Foto RMF FM

13:10