Coraz więcej Polaków wyjeżdża do Niemiec, aby tam sprzedać krew. Jak już pisaliśmy, na takim handlu można całkiem nieźle zarobić. W Polsce dawcy mogą liczyć jedynie na „ekwiwalent kaloryczny za stratę, jaką poniósł organizm”.

Oddać, sprzedać, wrócić i zarobić co najmniej 1,5 tys. złotych. Takie przesłanie towarzyszy Polakom wyjeżdżającym do Niemiec, by tam oddać swoją krew.

Dla porównania w Polsce krwiodawca może jedynie liczyć na 8 czekolad, jedną konserwa oraz kawę do picia. To ekwiwalent kaloryczny za stratę, jaką poniósł organizm, oddając 450 mililitrów krwi - mówi Małgorzata Rynkiewicz z centrum krwiodawstwa w Wałbrzychu. W Polsce, przynajmniej na razie, nie ma płatnego krwiodawstwa - dodaje.