Gang notariuszy rozbili policjanci z Pomorza - dowiedział się reporter RMF FM. Zatrzymano 5 prawników, którzy mogą stać za wyłudzeniem setek nieruchomości wartych wiele milionów. To kolejne zatrzymania w sprawie dotyczącej nielegalnego obrotu nieruchomościami w północnej Polsce. Naszą informację o zatrzymaniu 5 notariuszy potwierdził na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Zorganizowana grupa przestępcza, w skład której wchodzić mają także notariusze, wykorzystywać miała niewiedzę, trudne położenia czy zły stan zdrowia przede wszystkim starszych osób i przejmować ich mieszkania. W zamian padać miały obietnice załatwienia spraw osobistych seniorów. Poszkodowanych w ten sposób miało zostać ponad 400 osób. Wśród poszkodowanych jest m.in. osoba, która zastawiła mieszkanie, żeby zdobyć pieniądze na sfinansowanie ważnej operacji. 

Z informacji reportera RMF FM wynika, że zatrzymani notariusze mieli sporządzać akty sprzedaży nieruchomości, w rażący sposób naruszając prawa stron transakcji i czerpać z tego korzyści majątkowe. W grę wchodzić może nawet 700 przejętych nieruchomości. 

W wydanym przez Prokuraturę Krajową komunikacie dotyczącym zatrzymania pięciu notariuszy - czterech z Trójmiasta i jednego z Warszawy - poinformowano, że po doprowadzeniu zatrzymanych do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, zostanie im ogłoszonych łącznie 120 zarzutów dotyczących m.in. niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i pomocnictwa do oszustw. Za czyny takie grozi kara do 10 lat więzienia.

Korzyścią, jaką mieli odnosić notariusze były - zdaniem prokuratury - pobierane przez nich taksy notarialne. Notariusze otrzymali od pokrzywdzonych w sumie ponad 105 tys. zł. Sporządzone przez nich akty notarialne w sposób oczywisty i rażący naruszały ekwiwalentność wzajemnych praw i obowiązków stron umowy. Zawierały one zapisy o zawyżonej wysokości faktycznie przekazanych kwot pieniężnych w stosunku do zapisanej w akcie notarialnym i zaniżające wartość nieruchomości - poinformowała prokurator okręgowa w Gdańsku Teresa Rutkowska-Szmydyńska.

Materiał dowodowy wskazuje na to, że było tak, iż tych aktów notarialnych nie odczytywano, albo czyniono to w sposób niezwykle pobieżny. Nie informowano stron o konsekwencjach wynikających z zapisów aktów notarialnych, nie upewniano się też, czy treść aktu była zgodna z wolą pożyczkobiorcy. Pokrzywdzeni mówią nam, że nie chcieli utracić nieruchomości, że jedyną wolą było pozyskanie pożyczki zabezpieczonej hipoteką na nieruchomości, a nie wyzbycie się prawa własności nieruchomości już w chwili zawierania aktu notarialnego- zaznaczyła prok. Rutkowska-Szmydyńska.

Jak przekazała prokuratura "na skutek przestępczej działalności zatrzymanych notariuszy pokrzywdzonych zostało ponad 400 osób, a wartość utraconych przez nich nieruchomości przekracza 20 mln zł".

Zatrzymania notariuszy mają związek ze śledztwem prowadzonym przez gdańską prokuraturę okręgową od kwietnia 2016 r. W toku tego postępowania prokuratorzy weryfikują 900 aktów notarialnych dotyczących 700 nieruchomości.

W śledztwie już wcześniej zarzuty przedstawiono 15 osobom, które miały popełnić w sumie 105 przestępstw - oszustw mających na celu przejmowanie mieszkań w całej Polsce. Podejrzani mieli działać w ramach zorganizowanej grupy przestępczej. W przestępczym procederze pełnili oni różne role: byli pośrednikami, pożyczkodawcami oraz osobami faktycznie przekazującymi kwoty pożyczki pokrzywdzonym w imieniu formalnych pożyczkodawców, a więc byli tzw. słupami - poinformowała Rutkowska-Szmydyńska.

Umowy, jakie zawierano z pożyczkobiorcami zakładały przeniesienie własności nieruchomości na pożyczkodawców - do czasu zwrócenia im pożyczki. Część umów konstruowano jako umowy sprzedaży połączone z prawem odkupu, w przypadku zwrotu pożyczki w określonym terminie za cenę nabycia. Umowy były zawierane na 3 lub 6 miesięcy. Oprocentowanie wskazane w akcie notarialnym wynosiło od 10 do 20 proc., ale faktycznie sięgało nawet 80 proc.

Jak zaznaczyła prokuratura, pożyczkobiorcom utrudniano spłatę długów nie podając numerów kont, na które powinny być wpłacane raty. Organizatorzy procederu często przestawali też reagować na próby kontaktu z pożyczkobiorcami, wznawiając te kontakty dopiero po upływie terminu zwrotu pożyczki.

W większości przypadków pokrzywdzeni nie byli świadomi, że umowa notarialna opiewa na większą wartość pożyczki, aniżeli faktycznie została udzielona. Stałą cechą aktów notarialnych było wymuszenie na pokrzywdzonych udzielania pełnomocnictw do wymeldowania wszystkich domowników z nieruchomości będącej przedmiotem umowy - poinformowała prokuratura.

Według ustaleń prokuratury wysokość udzielanych pożyczek wynosiła od 1 tys. do 50 tys. zł. W zamian za te kwoty pokrzywdzeni przenosili własność swoich nieruchomości wartych od 80 do 600 tys. zł. Co ważne, wartości nieruchomości ujęte w aktach notarialnych za każdym razem były zaniżone nawet o połowę rzeczywistej ich wartości - zaznaczyła PK.

(mpw)