Jednostki specjalistyczne PSP zakończyły akcję poszukiwawczą na gruzowisku budynku zakładów produkujących proch strzelniczy w Mąkolnie na Dolnym Śląsku. W wyniku wybuchu, a następnie zawalenia się budynku, zginęły 2 osoby, 15 zostało rannych. Śledztwo w sprawie katastrofy wszczęła Prokuratura Rejonowa w Ząbkowicach Śląskich.

Jednostki specjalistyczne PSP zakończyły akcję poszukiwawczą na gruzowisku budynku zakładów produkujących proch strzelniczy w Mąkolnie na Dolnym Śląsku. W wyniku wybuchu, a następnie zawalenia się budynku, zginęły 2 osoby, 15 zostało rannych. Śledztwo w sprawie katastrofy wszczęła Prokuratura Rejonowa w Ząbkowicach Śląskich.
Miejsce po eksplozji zakładu w Mąkolnie /Maciej Kulczyński /PAP

Jak powiedział dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratowniczej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu, akcja poszukiwawcza na gruzowisku została zakończona i specjalistyczne jednostki PSP wyjeżdżają z miejsca katastrofy. Zostaną tam jedynie jednostki straży pożarnej, które będą pomagać w działaniach policji i prokuratora - powiedział PAP dyżurny.

W wyniku wybuchu, a następnie zawalenia się jednego z budynków, zginęły dwie osoby. Obrażenia odniosło 15 osób. Cztery trafiły do szpitala. Poszkodowani opuścili już lecznicę. Ranni to pracownicy zakładu oraz osoby postronne.

Od początku prowadzenia akcji ratunkowej informowano, że poszukiwane są dwie osoby. Po pięciu godzinach poszukiwań ratownicy PSP wyciągnęli spod gruzów ciała dwóch osób.

Parterowy budynek, który całkowicie się zawalił, miał wymiary 15 na 20 metrów. To jeden z kilku, w których znajdują się zakłady produkujące proch strzelniczy.

Na miejscu katastrofy pracowały 22 zastępy straży pożarnej. W akcji ratowniczej udział wzięli strażacy specjalizujący się w poszukiwaniach pod gruzami, wraz z psami, a także grupa ratownictwa chemicznego. Strażacy przed dokładnym przeszukaniem całego gruzowiska przeprowadzili akcję polewania prochu wodą, ponieważ mokry proch nie jest już tak niebezpieczny. Dzięki temu - jak poinformował Piotr Grzyb ze straży pożarnej - nie było zagrożenia kolejna eksplozją. 

Śledztwo ws. spowodowania katastrofy, która zagrażała życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach, prowadzi Prokuratura Rejonowa w Ząbkowicach Śląskich. Prokurator prowadził w środę oględziny na miejscu katastrofy.

W położonej niedaleko Złotego Stoku wsi Mąkolno produkowano proch strzelniczy już pod koniec XVII w. Dziś fabryka, w której produkowany jest proch, nosi nazwę Zakład Tworzyw i Farb. Bezpośrednim właścicielem fabryki jest spółka Prochemist, która działa w ramach Grupy Złoty Stok. 

Proch strzelniczy jest wykorzystywany przez miłośników starej broni palnej. Według szacunków w Polsce może być nawet 200 tys. sztuk broni czarnoprochowej. Może być ona wykorzystywana na strzelnicy, ale także w trakcie np. rekonstrukcji historycznych bitew czy pokazów historycznej broni strzeleckiej. Fabryka w Mąkolnie eksportuje proch m.in. do Niemiec, Turcji i USA.

W zakładzie produkującym proch pracowali głównie okoliczni mieszkańcy. Członkowie ich rodzin podkreślali, że siła eksplozji była ogromna, a w okolicznych budynkach powypadały okna. Nadzór budowlany zdecydował, że 2 rodziny z pobliskich domów nie wrócą na razie do swoich mieszkań.

Słup dymu widoczny z kilkunastu kilometrów

Wybuch miał miejsce około 10:00 rano i - jak podał lokalny portal doba.pl - "był słyszany w pobliskich miejscowościach", a "unosząca się chmura była widoczna z kilkunastu kilometrów".

Portal opublikował na swoim kanale na YouTube wideo, na którym widać potężną chmurę dymu.

Śledztwo w sprawie katastrofy wszczęła Prokuratura Rejonowa w Ząbkowicach Śląskich.  Jak powiedział Mariusz Pindera, naczelnik Wydziału I Śledczego Prokuratury Okręgowej w Świdnicy, śledztwo zostało wszczęte w kierunku spowodowania katastrofy, która zagrażała życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach.

(e)