Jest wyrok apelacyjny w sprawie bójki i strzelaniny na korytarzach toruńskiego sądu. Bydgoski sąd okręgowy utrzymał w większości wyrok toruńskich sędziów, jednak sprawy dwóch spośród 10 oskarżonych zwrócono do ponownego rozpatrzenia.

W listopadzie 1998 roku na sądowym korytarzu starli się mężczyźni z konkurencyjnych grup przestępczych. Rok później zapadł wyrok w tej sprawie. 10 oskarżonych mężczyzn skazano na kary od 1,5 do 3,5 lat więzienia. Od tego orzeczenia odwołali się i obrońcy i prokurator. Wniosków obu stron było bardzo dużo. Prokurator domagał się kar wyższych niż zapadły w toruńskim sądzie. Obrońcy natomiast chcieli uniewinnienia, łagodnych kar bądź też zwrotu sprawy dwóch mężczyzn do prokuratury i ewentualnie nowego procesu. Dziś sędziowie z Bydgoszczy ocenili, że toruńscy sędziowie popełnili - jak to się nazywa w języku prawniczym – błąd w ustaleniach faktycznych. W czasie zajść w toruńskim sądzie padły dwa strzały. Prokurator dowodził, że broni użyli Andrzej Banasiak i Janusz Skórski. Jednak toruński sąd stwierdził, że tej tezy nie da się udowodnić, bo świadek incognito stwierdził, że "Banan" i "Skóra" broni nie używali. Bydgoski sąd natomiast uznał, że właśnie te zeznania świadka nie są wiarygodne, bo zupełnie inne fakty wynikają z badań biegłych z dziedziny balistyki, a sąd w Toruniu tych opinii nie wziął pod uwagę.

Wczorajszy wyrok jest ważny nie tylko dla samych oskarżonych. W toruńskim sądzie, procesowi w sprawie strzelaniny i bójki przewodniczył słynny w całym kraju sędzia Zbigniew Wielkanowski, którego rzekome kontakty ze światem przestępczym szeroko opisywała prasa. Według doniesień mediów, sędzia Wielkanowski wydał w sprawie toruńskiej strzelaniny niskie wyroki, ponieważ na ławie oskarżonych siedzieli ludzie jego znajomego gangstera. Sędzia za rzekome kontakty z gangsterami został odwołany ze stanowiska przewodniczącego wydziału karnego toruńskiego sądu rejonowego. Postępowanie w jego sprawie prowadzi gdańska prokuratura i rzecznik dyscyplinarny.

00:00