Trzy zarzuty usłyszał zatrzymany wczoraj 22-letni bomber z Wrocławia. Mężczyzna przyznał się do winy, odmówił jednak składania wyjaśnień. Grozi mu dożywocie.

Trzy zarzuty usłyszał zatrzymany wczoraj 22-letni bomber z Wrocławia. Mężczyzna przyznał się do winy, odmówił jednak składania wyjaśnień. Grozi mu dożywocie.
Doprowadzenie do wydziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej we Wrocławiu mężczyzny zatrzymanego ws. podłożenia ładunku wybuchowego we wrocławskim autobusie /Maciej Kulczyński /PAP

Zarzuty, który usłyszał 22-latek dotyczą: popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, usiłowania zabójstwa wielu osób przy użyciu materiałów wybuchowych, zarzut spowodowania zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu osób - poinformował prok. Robert Tomankiewicz, naczelnik Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

Mężczyzna przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Prokurator przygotowuje teraz wniosek o areszt - dodał Tomankiewicz. Wniosek ten ma trafić do sądu jeszcze dziś. 

Pawła R. zatrzymano wczoraj w województwie lubuskim, gdzie mieszka jego rodzina. To student trzeciego roku wydziału chemicznego Politechniki Wrocławskiej. 

Mężczyzna nie był wcześniej notowany. Bomber z Wrocławia na pewno nie był terrorystą samobójcą, bo ładunek zostawił w autobusie, ale był niewątpliwie niebezpieczny. (...) To inteligentny człowiek, był świetnie przygotowany, miał wszystko przygotowane ze szczegółami, ale nie ma zbrodni doskonałej - mówił dziś w Kontrwywiadzie RMF FM o zatrzymaniu 22-latka z Wrocławia szef MSWiA. 

W czwartek po godz. 14 niewielki ładunek eksplodował na przystanku przy ul. Kościuszki we Wrocławiu. Niegroźnie ranna została jedna osoba. Chwilę wcześniej kierowca wyniósł bombę z autobusu linii 145. Śledztwo w sprawie eksplozji prowadzi wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

(mal)