Politycy rządzącej partii coraz bardziej boją się sprawy Drasiusa Kedysa. Rok temu ten przedsiębiorca z Kowna wysłał około 200 listów, alarmując prokuratorów, polityków i media o tym, że jego córka była molestowana – m.in. przez kowieńskiego sędziego. Nikt się tym nie zainteresował – aż do momentu zabójstwa sędziego oraz jego znajomej. Teraz Kedys jest poszukiwany, kolejni urzędnicy popadają w niełaskę, a politycy zaczynają bać się konsekwencji tej afery.

Sędzia Jonas Furmanavicius zginął rano, 5 października. Kilka godzin później została zamordowana jego znajoma, którą Kedys oskarżał o sprowadzanie dzieci pedofilom. Bardzo szybko zaczęto podejrzewać go o dokonanie zabójstw, tym bardziej, że zapadł się pod ziemię. I choć Litwini, z którymi rozmawiałem, potępiają morderstwo jako takie, to w przypadku Kedysa robią wyjątek – dla wielu stał się bohaterem.

Tyle że w sprawie pojawia się coraz więcej wątpliwości. Wiceszef prokuratury okręgowej w Kownie Vladimir Kakoskin przyznaje, że trudno jednoznacznie stwierdzić, że to Kedys zabił.

Z drugiej strony, choć prokuratura twierdzi, że rozważa różne wersje, to jednocześnie śledztwo utknęło, bo śledczy nie mogą znaleźć Kedysa. Zdaniem komentatorów sprawa staje się coraz bardziej niejasna – ale też coraz więcej wskazuje, że Kedys jest wrabiany. Posłuchaj rozmowy ze Stanisławem Tarasiewicz, dziennikarzem „Kuriera Wileńskiego”:

Cała sprawa zaczyna mieć coraz mocniejszy oddźwięk polityczny. Tydzień po zabójstwach, w Wilnie doszło do wybuchu bomby – miał on miejsce przed budynkiem, w którym mieści się m.in. urząd rzecznika praw dziecka. Początkowo to również wiązano z Kedysem, bo m.in. do rzecznika wysyłał listy z prośbą o pomoc w sprawie molestowania jego córki.

A rzeczniczka praw dziecka przez całą sprawę może stracić stanowisko – tak chce przewodnicząca litewskiego sejmu. To dość kontrowersyjne posunięcie, bo akurat rzeczniczka Rimante Salaseviciute jeszcze przed morderstwami próbowała robić najwięcej, by pomóc Kedysowi, kilkukrotnie naciskała na prokuratorów, by zaczęli śledztwo w sprawie pedofilii. Ten pomysł raczej nie spodoba się wyborcom, tym bardziej, że za rzeczniczką stanęła bardzo wyraźnie jedna z gazet, twierdząc, że politycy „znaleźli sobie kozła ofiarnego”.

Politycy rządzącej partii konserwatywnej zaczynają bać się ewentualnych skutków sprawy Kedysa. Są też wątpliwości co do komisji śledczej, która ma wyjaśnić, dlaczego prokuratorzy nie pomogli mu, gdy alarmował, że pedofile molestowali jego córkę.

Mówi poseł rządzącej Partii Konserwatywnej Saulius Stoma, który domaga się powołania nowej komisji śledczej. Tym bardziej, że w obecnej zasiada m.in. znajomy Andriusa Usasa – czyli człowieka, któremu prokuratura postawiła zarzuty w związku z molestowaniem córki Kedysa.

Tymczasem rodzina Kedysa – jak twierdzi – nie wie, gdzie on jest, ani czy w ogóle jeszcze żyje. Jak usłyszałem od męża jego siostry, obecnie opiekującej się jego córką, dziewczynka często pyta, kiedy tata będzie mógł wrócić do domu.