Pożar jednego z silników był przyczyną katastrofy algierskiego Boeinga 737, który runął na ziemię tuż po starcie z lotniska na Saharze. Tym samym wykluczono możliwość ataku terrorystycznego. W katastrofie zginęły 102 osoby, jedna ocalała; jest w stanie krytycznym.

Samolot linii Air Algerie ze 103 osobami na pokładzie rozbił się zaraz po starcie z lotniska Tamanraset, leżącego 1,6 tys. km na południe od Algieru. Maszyna leciała do stolicy kraju. Katastrofę przeżyła tylko jedna osoba.

W samolocie było 97 pasażerów i 6 osób załogi. Wśród ofiar śmiertelnych jest 7 Francuzów. Na razie brak informacji, kim jest osoba, która jako jedyna wyszła z katastrofy z życiem.

Według relacji świadków, jeden z silników Boeinga 737-200, należącego do starszej generacji tych maszyn, wkrótce po starcie, w czasie nabierania wysokości przez samolot, stanął w płomieniach. Chwilę później maszyna zaczęła spadać. Runęła na ziemię 600 metrów od końca pasa startowego.

W związku z katastrofą, pierwszą w historii lotnictwa cywilnego w Algierii, zwołano nadzwyczajne posiedzenie rządu.

Ze względu na zagrożenie atakami terrorystycznymi, większość międzynarodowych przewoźników powietrznych zawiesiła loty do Algierii po tym, gdy w wigilię Bożego Narodzenia 1994 r. algierskie Zbrojne Ugrupowanie Islamskie uprowadziło samolot rejsowy. Zginęło wówczas trzech pasażerów.

Foto: Archiwum RMF

23:10