15 lat więzienia dla Marcina P., 12 lat i 6 miesięcy dla Katarzyny P. to kara łączna za szereg zarzutów, jakie usłyszeli twórcy Amber Gold. Zarzuty były związane między innymi z wprowadzeniem klientów w błąd, oszustwem i prowadzeniem działalności parabankowej bez zezwolenia.

Sąd ponadto nakazał Marcinowi i Katarzynie P. naprawienie szkód i zadośćuczynienie oszukanym klientom. Zakazał im też prowadzenia działalności gospodarczej przez 10 lat i wymierzył im też kary grzywny: dla Marcina P. 159 tys. zł, a dla Katarzyny P. - 135 tys. zł.

Marcinowi P. postawiono ogółem cztery, a Katarzynie P. dziesięć zarzutów. Prokuratura wnosiła o kary 25 lat więzienia dla oskarżonych ws. afery Amber Gol Obrońcy Marcina P. i Katarzyny P. domagali się ich uniewinnienia. Obrońcy skazanych już zapowiedzieli apelację. 

Jak powiedział adwokat Michał Komorowski, obrońca Marcina P., nie tyle samą karę ocenia za zbyt surową, ale w ogóle nie zgadza się z przyjętą przez sąd kwalifikacją czynów, zwłaszcza tych najważniejszych przestępstw. Jak tłumaczył, jego zdaniem nie było oszustwa i prania pieniędzy, a ewentualnie złamanie prawa bankowego polegające na nadmiernym obciążeniu ryzykiem środków klientów.

Apelację zapowiada także mecenas Anna Żurawska, która w tym procesie broniła Katarzyny P. Niewykluczone, że apelować będzie również prokuratura.

Wątpliwości prokuratury dotyczą wysokości kary. Śledczy chcieli dla obojga małżonków kary w wymiarze 25 lat więzienia, jednak uznano taką karę za zupełnie bezzasadną, zawłaszcza dla Katarzyny P. W przypadku Marcina P. taka kara byłaby teoretycznie możliwa, ale wtedy sąd musiałby go skazać za przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu - kara 25 lat pozbawienia wolności stosowana jest w skrajnych przypadkach, takich jak zabójstwo. W przypadku przestępstw przeciwko mieniu - najwyższy możliwy wymiar kary to 15 lat pozbawienia wolności.

Nie bez znaczenia jest fakt, że taka kara 25 lat pozbawienia wolności w praktyce sądowej jest wymierzana za najcięższe przestępstwa, zwykle pozbawienia życia, a w sprawach przestępstw o charakterze finansowym są to zwykle wyroki kilku lat więzienia - stwierdziła sędzia.

Amber Gold działało jak piramida finansowa

Sąd ustalił, że Marcin i Katarzyna P. działali wspólnie. Nie uwierzył wyjaśnieniom kobiety, że nie miała ona świadomości, iż działa wbrew prawu.

Jak ogłosił w uzasadnieniu sąd, złoto i inne kruszce zabezpieczone w Amber Gold nie miały związku z działalnością spółki. Prowadzi to do wniosku, że faktycznie Amber Gold działała na zasadzie piramidy finansowej. Zyski, pochodziły jedynie z wpłat kolejnych klientów. Zwrócił też uwagę, że, nawet,  jeżeli klienci nie czytali regulaminu i umów, to i tak byli wprowadzani w błąd co do sposobu działalności spółki.

W przypadku Katarzyny P. - wg sądu - wniosek prokuratury o 25 lat więzienia był nieuprawniony. Teoretycznie można było wymierzyć Marcinowi P. taką karę, ale 15-letnie więzienie to najwyższa możliwa kara za przestępstwo przeciwko mieniu.

"Kary mogły być wyższe"

Zdaniem członków sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold, kary mogły być wyższe. Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann obawia się, że Marcin i Katarzyna P. mogą wkrótce wyjść na wolność.

Marcin P. przebywa w areszcie od 2012 roku, co oznacza 7 lat, można powiedzieć, że jest bardzo blisko połowy kary, a co za tym idzie, zbliża się do tego momentu, w którym będzie mógł się ubiegać o warunkowe przedterminowe zwolnienie. Nie wyobrażam sobie, że któryś sąd mu go udzieli - powiedziała posłanka.

Tego samego obawiają się pozostali członkowie komisji śledczej. Dodają przy tym, że wskazać i skazać trzeba także osoby, które pomagały państwu P., bo zdaniem komisji, nie działali oni sami.

Nie chcę mi się wierzyć, to jest rzecz, która nie przekonuje -  stwierdził Krzysztof Paszyk z PSL-u.

Odczytywanie wyroku trwało 5 miesięcy

Z uwagi na modyfikację opisu czynu popełnionego przez oskarżonych sąd był zmuszony odczytywać nazwiska wszystkich - ponad 18 tysięcy - pokrzywdzonych przez Amber Gold, przyporządkowując numery umów depozytów towarowych do poszczególnych osób i kwoty szkody. Trwało to pięć miesięcy.

Wprawdzie na początku września, z uwagi na wejście w życie nowych przepisów w kodeksie postępowania karnego - umożliwiających odstąpienie od czasochłonnej procedury - Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił zamiar przyspieszenia odczytania wyroku, to ostatecznie zdecydował się kontynuować czytanie kolejnych tomów akt wyroku, których jest 59. Sąd wyjaśnił, że będzie odczytywał wyrok ws. Amber Gold w dotychczasowej formule z uwagi na wątpliwości interpretacyjne nowych przepisów kpk.

W pierwszej części odczytywania wyroku w maju sąd uznał, że oskarżeni Marcin P. i jego żona Katarzyna P. są winni głównego zarzutu tj. oszustwa. Marcinowi P. postawiono ogółem cztery, a Katarzynie P. dziesięć zarzutów.

W drugiej połowie kwietnia br. przed sądem rozpoczęły się mowy kończące proces. Jako pierwsi głos zabrali prokuratorzy, którzy wnieśli o kary 25 lat więzienia dla każdego z oskarżonych. Obrońcy Marcina P. i Katarzyny P. domagają się ich uniewinnienia.

Rozpraw toczy się 4 lata

Przygotowany przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi, liczący prawie 9 tys. stron, akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 r. Według prokuratury, Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali w sumie ponad 18 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.

Oskarżenie dotyczyło także prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy. Według prokuratury, Katarzyna P. i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu. Proces w ich sprawie ruszył przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w marcu 2016 r.

Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 proc. do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy ani odsetek od nich.

Katarzyna P. i Marcin P. pieniądze pozyskane z lokat wydawali na rozmaite cele - m.in. na finansowanie linii lotniczych OLT Express (nieistniejący już przewoźnik, w którym głównym inwestorem była Amber Gold) przeznaczono prawie 300 mln zł. Część dochodów szła też na wynagrodzenia. Ustalono, że z tego tytułu oskarżeni wypłacili sobie 18,8 mln zł.

Opracowanie: