Walki w Macedonii rozszerzają się na coraz to nowe obszary. Od trzech dni albańscy partyzanci atakują miasto Tetova. Jest ono w większości zamieszkane przez Albańczyków. Tetova bronią specjalne siły macedońskiej policji i wojska. NATO postanowiło wzmocnić sowje siły na granicy albańsko-macedońskiej.

W walkach obie strony używają moździeży i ciężkich karabinów maszynowych. Na razie nie ma informacji o ofiarach. Według rzecznika ministerstwa spraw wewnętrznych Macedonii z miasta uciekło juz ponad dwa tysiące osób. Partyzanci zaatakowali też posterunek policyjny we wsi Zajac w pobliżu granicy z Albanią. Wcześniej do podobnego napadu doszło w Kicevie, 120 kilometrów od Skopje. Partyzanci pojawili się też ponownie w rejonie granicy z Kosowem. Albańczycy stanowią około jednej trzeciej ludności Macedonii. Partyzanci domagają się przekształcenia tego kraju w państwo federacyjne.

Tymczasem NATO postanowiło wzmocnić swoje siły na granicy mecedońsko-albańskiej. Sojusz chce w ten sposób odciąć ekstremistów albańskich od źródeł zaopatrzenia: "Już skierowano tam (w rejon granicy) dodatkowe oddziały i sprzęt wojskowy" - powiedział George Robertson, sekretarz generalny NATO. W akcji patrolowania granicy mają wziąć m.in. helikoptery sił KFOR, oddziałów stacjonujących w Kosowie. Wcześniej Robertson powiedział, że Sojusz być może wyśle specjalnego przedstawiciela NATO do Skopje, jednak podkreślił, iż mandat sił NATO uczestniczących w misji pokojowej KFOR jest ograniczony do Kosowa. Wojska Sojuszu nie mogą działać poza tą serbską republiką. Poza tym rząd macedoński nie zwrócił się jak dotąd do NATO o pomoc w walce z rebeliantami na swoim terytorium. Koordynator Paktu Stabilizacji na Bałkanach, Niemiec Bodo Hombach w niemieckim infoRadio opowiedział się w piątek za interwencją stacjonujących w Kosowie sił międzynarodowych na granicy macedońskiej, aby powstrzymać kosowskich Albańczyków od wspierania rebeliantów z Macedonii.

foto EPA

15:00