Minister finansów i prezes Narodowego Banku Polskiego wzywają szefów banków na dywanik. We wtorek spotkają się w sprawie kryzysu franka szwajcarskiego, który sprawił, że prawie milion Polaków musi płacić raty kredytów hipotecznych wyższe o kilkaset złotych.

Minister finansów i prezes Narodowego Banku Polskiego będą namawiać bankowców, żeby zastanowili się jak pomóc swoim klientom. Np. żeby obniżyli im oprocentowanie, albo zgodzili się przewalutować kredyty tym którzy są w najgorszej sytuacji. Oczywiście to przewalutowanie musiałoby nastąpić po znacznie korzystniejszym kursie niż obecnie, ale też takim, który nie zagrozi stabilności samych banków.

Marek Belka szef NBP ma dla bankowców ostrzeżenie: jeżeli sami czegoś nie wymyślą, to zrobią to za nich politycy, którzy myślą już o kampanii wyborczej. W kwietniu zeszłego roku Belka mówił na Forum Bankowym do prezesów największych instytucji finansowych, że muszą się tym zająć. Nazwał kredyty walutowe "tykającą bombą". Ostrzegł, że ich problem będzie wracał przy każdych wyborach. Wtedy bankowcy ten apel zignorowali.

Osoby, które mają kredyty we frankach, boją się, że banki będą żądały od nich wykupienia dodatkowego ubezpieczenia. Mogą również zażądać zabezpieczenia kredytu innym majątkiem. Rzecznicy banków PKO BP, Getin i Millennium w rozmowie z dziennikarzem RMF FM zapewniają, że na razie, ich klienci nie muszą spodziewać się wezwań do dodatkowych płatności. A jeżeli mają problem ze spłatą długu, mogą zawnioskować o wydłużenie okresu spłacania kredytu.

Od nowego roku obowiązują nowe przepisy o upadłości konsumenckiej. Dzięki nim, osoby zadłużone, mogą łatwiej ogłosić bankructwo. Dla banków takie rozwiązanie to spory problem. 

Tragedia. Jestem załamana. Nagle raty wzrosły mi o dwieście złotych. Teraz muszę się zastanowić, jak dalej spłacać ten kredyt. Weekend przed nami i będziemy myśleć. Może trzeba obciąć inne wydatki. Mamy problem, żeby spłacać raty. Pewnie jak wiele polskich rodzin - usłyszał reporter RMF FM od mieszkanki Poznania.

Polityk z kredytem

Jak ustalił dziennikarz RMF FM tylko trzech ministrów w rządzie Ewy Kopacz ma kredyty we franku szwajcarskim. Minister obrony Tomasz Siemoniak ma trzy kredyty na łączną kwotę ponad 290 tysięcy franków. Musi spłacić jeszcze połowę tej sumy. 114 tysięcy franków musi spłacić minister skarbu Włodzimierz Karpiński, a szefowa resortu infrastruktury Maria Wasiak musi oddać 70 tysięcy franków.

ZOBACZ ZOBOWIĄZANIA KREDYTOWE CZŁONKÓW RZĄDU

Politycy idą z odsieczą

Spłata kredytu we frankach po kursie sprzed dwóch dni, czyli po niepełna trzy złote i 60 groszy. Takie rozwiązanie dla zadłużonych w szwajcarskiej walucie proponuje Prawo i Sprawiedliwość. Opozycja zgodnie apeluje do premier Ewy Kopacz o spotkanie na temat sytuacji franka szwajcarskiego.

Każdy jednorazowo mógłby podjąć decyzję po jakim kursie chce spłacać kredyt. Trzeba odwołać się do klauzuli o nadzwyczajnych okolicznościach z kodeksu cywilnego - przekonuje Paweł Szałamacha z PiS. Rząd powinien zainterweniować nie zostawiając setek tysięcy osób samych sobie - dodaje.

W podobnym tonie wypowiadają się politycy SLD. Chcą spotkania i dyskusji o swoim projekcie ustawy o spreadach. Taka ustawa już jest. Gospodarka sama koryguje wahanie kursu -  odpowiada wicepremier Janusz Piechociński. Nie zepsujmy tego - podkreśla.

Z kolei szefowa komisji finansów publicznych Krystyna Skowrońska z PO obiecuje, że komisja zajmie się "frankiem" podczas kolejnego posiedzenia Sejmu. Problem w tym, że takie posiedzenie zaplanowano dopiero w lutym. Jak wyjaśnia Skowrońska, trzeba poczekać aż kurs franka się ustabilizuje Jej zdaniem, dopiero wtedy będzie można dyskutować.

Wczoraj, po decyzji szwajcarskiego banku centralnego o uwolnieniu franka, jego kurs do złotego osiągnął rekordową wartość. Był moment, gdy przekroczył granicę 5 zł. Analitycy nie mają wątpliwości: raty kredytów pójdą ostro w górę.

Co z tym frankiem?

Po czwartkowym szokującym umocnieniu szwajcarskiego franka, dziś emocje już nieco opadły. Marne to jednak pocieszenie, bo stabilizacja rynku walutowego ma miejsce na nowych poziomach. Ta sytuacja szybko się nie zmieni - twierdzi analityk Admiral Markets Marcin Kiepas. Wczorajszy dzień za sprawą gwałtownego umocnienia szwajcarskiego franka niewątpliwie przejdzie do historii rynku walutowego. Zapamiętają  go nie tylko inwestorzy, którzy stracili bądź zarobili fortuny, ale też cześć brokerów, których obciążają straty ich klientów. W Polsce natomiast również statystyczny Kowalski z kredytem we franku, któremu w sposób zdecydowany wzrosła miesięczna rata - dodaje.

Analityk Domu Maklerskiego mBanku Szymon Zajkowski podkreśla, że teraz trudno jest oprzeć się wrażeniu, że Narodowy Bank Szwajcarii skapitulował i aby zachować twarz "dobrowolnie" porzucił politykę obrony kursu. SNB prawdopodobnie bowiem spodziewa się, że w przyszłym tygodniu Europejski Bank Centralny zapowie program skupu obligacji rządowych, co nałoży silną presję na osłabienie euro, również wobec franka - stwierdza.