W środę serbskie władze wezwały mieszkańców do oszczędzania prądu. Zaoszczędzona energia miałaby pomóc w przezwyciężeniu głębokiego kryzysu energetycznego w kraju.

Od trzech dni przerwy w dostawach energii są znacznie częstsze i dłuższe. Część mieszkańców Serbii nie ma prądu przez co najmniej sześć godzin dziennie. Serbski premier Zoran Djindjić poprosił wszystkich o cierpliwość. Podkreślił, że sytuacja w energetyce jest krytyczna. Ośmio a nawet dziesięciogodzinne codzienne przerwy w dostawach prądu wywołują jednak złość i oburzenie. "Przed wyborami obiecywali, że nie będzie żadnych przerw w dostawach prądu. Tuż po wyborach nagle światło zgasło. Oni wszyscy są tacy sami, i ci starzy i ci nowi. Ci teraz są nawet jeszcze gorsi" – mówi mieszkaniec Belgradu. W Niszu już doszło do protestów przeciwko przerwom w dostawach prądu. Rozgniewany tłum palił opony na głównych ulicach miasta. Z kolei w Belgradzie, w największych supermarketach kasjerzy musieli obsługiwać klientów przy blasku świec, ręcznie podliczając wszystkie rachunki. Pomoc dla Serbii obiecały Stany Zjednoczone i Unia Europejska. Piętnastka już przekazała na odbudowę serbskiego sektora energetycznego ponad siedemdziesiąt milionów dolarów.

01:45