Od wczoraj zarabiamy na siebie a nie na wydatki państwa. Centrum Adama Smitha ogłosiło poniedziałek dniem wolności podatkowej. A to oznacza, że przestaliśmy płacić podatki państwu, a zaczęliśmy pracować na swój rachunek. Od ośmiu lat centrum imienia Adama Smitha uzmysławia nam, ile naprawdę oddajemy państwu z naszych zarobków

Teoretycznie większość z nas zarabiając płaci 19-procentowy podatek. Ale jak mówi Krzysztof Dzierżawski z Centrum Adama Smitha praktycznie jest to dużo więcej. "Trudno się dziwić, że w Polsce mamy do czynienia z 3-milionowym bezrobociem i z groźbą, że będzie ono jeszcze wyższe. Trudno się dziwić jeśli praca w Polsce obciążona jest podatkami w odniesieniu do płacy netto, na tym polu płaca rywalizuje z towarami akcyzowymi takimi jak wódka, papierosy czy benzyna" - tłumaczył. Według ekonomistów z Centrum podatkiem, który zabiera nam największe pieniądze są składki na ZUS. Potem dopiero plasują się VAT i akcyza. W tym roku "Dzień wolności podatkowej" obchodzimy dwa dni później niż przed rokiem. Co oznacza, że tak naprawdę więcej oddajemy do budżetu państwa. Na pocieszenie możemy powiedzieć, że Szwedzi muszą poczekać na swoje święto podatkowe jeszcze kilka tygodni. Posłuchaj relacji reportera Radia RMF FM Mariusza Zielińskiego:

07:10