Dramatycznie powiększyła się dziura w budżecie. W ciągu pięciu miesięcy państwo wydało prawie wszystkie pieniądze przeznaczone na ten rok. W ustawie budżetowej na 2001 rok założono deficyt na poziomie 20,5 miliarda złotych. Pod koniec maja wyniósł on prawie 20 miliardów 400 milionów złotych. To dlatego, że produkuje się mniej towarów, a do państwowej kasy wpływa mniej pieniędzy z podatków.

Analitycy liczą, że w tym miesiącu powinno być lepiej. To będzie jednak przejściowa poprawa bo pod koniec roku sytuacja znowu ma się pogorszyć. Mimo czarnych prognoz, minister gospodarki Janusz Steinhoff nie ma najczarniejszych myśli: "Nie ma mowy o jakichś tam szufladkach budżetowych czy też przesunięciach nieracjonalnych. Mówimy uczciwie jaki jest stan państwowej kasy. Chcemy ten stan poprawiać. Metody są dwie: redukcja wydatków bądź też nowelizacja budżetu i zwiększenie deficytu. Ja osobiście opowiadałbym się za bardzo ograniczonym zwiększeniem deficytu, który oczywiście wymusza redukcję wydatków". Za ograniczaniem wydatków jest też prezydent, który na braki w budżecie patrzy zdecydowanie mniej optymistycznie. "Dziura w budżecie bardzo mnie niepokoi" - podkreśla Aleksander Kwaśniewski i dodaje, że nowelizacja budżetu na kilka miesięcy przed wyborami jest nie do pomyślenia. "Nie wyobrażam sobie w tej chwili żadnej nagłej nowelizacji budżetu. Jedyna droga to jest dyscyplinowanie wydatków oraz decyzje pojedyncze, które minister finansów i rząd powinni podejmować o ograniczeniu wydatków co jest bolesne i trudne, ale taka jest ich rola".

Rośnie nie tylko dziura w budżecie, ale także inflacja. Ta liczona rok do roku, wzrosła w maju do 6,9 procent. Wiesława Ziółkowska z Rady Polityki Pieniężnej uważa, że w tej sytuacji Rada najprawdopodobniej nie obniży stóp.

foto RMF FM

23:00