Protest pielęgniarek rozszerza się. W całym kraju strajkują pielęgniarki z 35 szpitali, najwięcej na Dolnym Śląsku - w 21. Takie dane przedstawił Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych. Minister zdrowia nie chce rozmawiać z protestującymi.

We wtorek rano głodówkę zaczęły siostry ze szpitala Świętego Ducha w Rawie Mazowieckiej. Kilkadziesiąt osób okupuje też budynek. Chcą podwyżki w wysokości 150 złotych netto. Siostry w Rawie Mazowieckiej zarabiają od 600 do 950 złotych brutto. Ich pensje nie zmieniły się od trzech lat. Pielęgniarki od dawna nie dostawały też trzynastki, a roboczą odzież muszą kupować za własne pieniądze. Ponad 20 pielęgniarek od rana okupuje też gabinet dyrektora szpitala w Biłgoraju. Kilka sióstr zaczęło głodówkę. Od ponad dwóch tygodni głodują pielęgniarki z łódzkiego szpitala imienia Pasteura. Od wczoraj szpital pracuje jak podczas ostrego dyżuru, czyli nie przyjmuje pacjentów na zabiegi planowe. W poniedziałek przeniesiono stamtąd kilku pacjentów, bo dyrekcja uznała, że nie będzie można im zapewnić odpowiedniej opieki. W całym kraju strajkuje biały personel kilkudziesięciu szpitali. Siostry z Dolnego Śląska odeszły od łóżek pacjentów. W Centrum Onkologicznym we Wrocławiu strajkują wszystkie pielęgniarki. Dyrekcja szpitala znalazła jednak sposób by przynajmniej cześć z nich zmusić do pracy. Została tam powołana specjalna komisja, w skład której wchodzą lekarze i pielęgniarki. To gremium chodzi od pacjenta do pacjenta i orzeka czy choremu potrzebna jest opieka pielęgniarska. Jeżeli stwierdzą, że tak, do danego pacjenta przypisana jest konkretna siostra. Jeśli ta odmówi, sprawa kierowana jest do prokuratury. Pielęgniarki nie mają zatem wyjścia. Jeszcze do niedawna katastrofalnie wyglądała sytuacja w Klinice Hematologii Dziecięcej AM we Wrocławiu. Z powodu braku opieki, sześcioro dzieci miało pojechać do sanatorium w Bukowinie koło Kudowy Zdroju. Pielęgniarki z kliniki zdecydowały się jednak złagodzić protest. Dzięki temu mali pacjenci będą mieć zapewnioną opiekę medyczną. Nie wiadomo, na jakie ustępstwa zdecydowali się protestujący.

Strajk rozpoczęły też prudnickie pielęgniarki. Siostry okupują dyrekcję ZOZ-u i siedzibę Starostwa Powiatowego. W pomieszczeniach urzędów jest około 30 protestujących. Alicja Łysek - ze Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych powiedziała sieci RMF, że do strajku przyłączyli się wszyscy związkowcy miejscowej służby zdrowia. Decyzja o okupacji budynków zapadła zaraz po fiasku rozmów miedzy pielęgniarkami a dyrektorem ZOZ. Kobiety żądają po 250 złotych podwyżki. Zaproponowano im jednak tylko od 70 do 130 złotych. Mimo, że dziś zaplanowano kolejna rundę negocjacji - tym razem z udziałem starosty powiatowego- już jest pewne, że i tym razem nie będzie rozstrzygnięcia. Strajk okupacyjny ma potrwać przez tydzień. Potem protest ma się zaostrzyć. Na Opolszczyźnie pielęgniarki protestują też w Kędzierzynie-Koźlu. Siostry zapewniają, że nigdy nie odejdą od łóżek chorych.

Minister zdrowia nie chce rozmawiać z protestującymi pielęgniarkami. Odsyła je do pracodawców, czyli dyrekcji szpitali. Profesor Grzegorz Opala apeluje do pielęgniarek, by dały mu szanse oraz czas na podjęcie decyzji. Minister zdrowia był we wtorek gościem Krakowskiego Przedmieścia 27. Pełny zapis rozmowy na naszych stronach.

foto RMF

00:00